OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Ateral, Ateral... imię kojarzyło się z czymś Ujmującemu. Na pewno je już słyszał. W dodatku jakiś Pan Śmierci. Niedługo zajęło jeszcze samcowi, by przypomnieć sobie spotkanie z Hipnotyzującą, która przy okazji wytłumaczyła mu kwestię bogów wolnych stad. A więc, to był ten jeden z bogów. Ujmujący trochę się zdziwił. Dlaczego tu był? Chyba jego jedynym zajęciem nie powinno być edukowanie młodych smoków. Albo może było? Wtedy powinien nazywać się Ateral Niańka, a nie Ateral Pan Śmierci.Przez myśl przez myśl przeszło mu, czy inni bogowie też mogli łazić gdzieś po tych terenach. Najbardziej ucieszyłaby go obecność Nytby, którą chciał zobaczyć od momentu, w którym usłyszał o jej domniemanym pięknie. Wizyty i prośby w świątyni niestety nie pomogły...
Bardziej niż tożsamością szarego smoka zdziwił się zmianą, jak zaszła w otoczeniu. Nie byli już na skałach pokoju, znajdowali się... właściwie sam nie wiedział gdzie. Stali na jakichś klifach, ponad wodą. Cofnął się o krok, nie chcąc być zbryzganym przez pianę wzniesioną do góry. To nie byłoby dobre dla jego futra. Skrzywił się nieco, gdy wdychając kolejny raz powietrze poczuł nieprzyjemny, słony smak. Nigdy czegoś takiego nie widział, ani nie czuł. Miejsce to jednak trochę przypominało mu rzeczy, które matka opowiadała mu o jej stadzie. O ich wyspie, którą otaczała woda. Niezdatna do picia, tak mu mówiła, bo niedobra i słona.
– To woda – odpowiedział oczywistym tonem, powracając do rzeczywistości i odpowiadając na pytanie Aterala. – Dużo wody






















