- Nie spodziewała się wezwania partnera, a już szczególnie wezwania jej w to konkretne miejsce. Czy domyśliła się, o co chodziło? Jak najbardziej coś podejrzewała, ale nie wyciągała pochopnych wniosków. Jak bardzo zmieniły się okolice Wolnych Stad, gdzie ona sama trwała jakiś czas z bratem, zanim oficjalnie weszli na te tereny? Dokąd pójdą? Czy będzie to znane miejsce, czy wręcz przeciwnie? Puchata wstęga pojawiła się na horyzoncie niedługo po tym, jak otrzymała mentalną wiadomość. Przywitała się z Gradem ocierając się bokiem o jego... no, jego łapy i niższą część jego boku. Zerknęła na ułożone przez niego mięso, by zaraz spojrzeć w górę, na jego pysk, kiedy się odezwał.
– Za mnie? – odpowiedziała mu również szeptem, mrugając kilkukrotnie. Z jednej strony niby chciała oponować, z drugiej... Poniekąd było jej to na rękę. Poza pragmatycznymi kwestiami, takimi jak to, że nie musiała wydawać na wypad zebranego na polowaniach mięsa, sam gest był... dość miły. Pomyślał. Chciał ją gdzieś zabrać. Ach, no właśnie. Faktycznie ją gdzieś zabierał? – Cokolwiek kombinujesz... Zgoda.
» po błogo 02.10 z zapłaty Aohy. u3u
Znaleziono 50 wyników
- 02 paź 2023, 14:25
- Forum: Świątynia
- Temat: Plac przed świątynią
- Odpowiedzi: 1922
- Odsłony: 121496
Plac przed świątynią
- 22 wrz 2023, 17:57
- Forum: Warsztat
- Temat: Kwarce Percepcji i Aparycji
- Odpowiedzi: 404
- Odsłony: 15639
Kwarce Percepcji i Aparycji
- Smoczyca po raz kolejny zdecydowała się skorzystać z pomocy kwarców, przybywając do świątyni skoro świt. Dnia poprzedniego udała się do Mahvran, aby poprosić o w pełni zwrotną pożyczkę kamieni szlachetnych. Przywódczyni najwidoczniej ufała łowczyni na tyle, by zgodzić się na to, tym bardziej, gdy skarbiec chroniony był poniekąd Kodeksem. Pożyczkę trzeba było więc zwrócić i ona się do tego zobowiązała, choć była to dla niej, znowuż, całkiem nowa sytuacja. Było to bardzo wygodne, tym bardziej teraz, kiedy wyjątkowo potrzebowała kamieni. Chciała nauczyć się, w jaki sposób wypadać lepiej przed innymi – nie tylko smokami, ale także... zwierzętami. Przekonanie do siebie rozjuszonych drapieżników nie było łatwym zadaniem!
» 4x cytryn, 4x topaz za Aparycję IV.
- 22 wrz 2023, 13:34
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 5006
- Odsłony: 270764
Powiadomienia
- Poproszę 8 dowolnych kamieni ze skarbca, na potrzeby Warsztatu, Mah zaakceptowała wniosek!
- 20 wrz 2023, 19:34
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 5006
- Odsłony: 270764
Powiadomienia
- Szmaragd, szafir dla Malachitowej Nocy; agat, perła dla Ostrej Jazdy; onyks dla Aroka.
Wszystko klepnięte w tym raporcie.
- 16 sie 2023, 17:26
- Forum: Czarne Wzgórza
- Temat: Samotna Skała
- Odpowiedzi: 597
- Odsłony: 76314
Samotna Skała
- Wszystko powoli się układało. Samica zyskała szansę na nowe życie, bo choć ludzie zdawali się wciąż podążać jej drogą, to potomstwo i stado poniekąd zajmowało jej czas, pozwalając stopniowo odnaleźć się na tych terenach i ostatecznie zatrzymać ją tutaj na dłużej. Coraz rzadziej myślami wracała do Urthemiela, którego zresztą nie widziała od czasu przybycia w to miejsce. Losy przybranego brata przestały ją interesować, a ona sama wychodziła z założenia, że najwidoczniej w jakiś sposób sobie radzi, skoro wcale go nie widuje, a on nie poszukuje jej osoby na terenach wspólnych. No, albo ktoś bądź coś postanowiło ukrócić jego życie. Albo ruszył dalej w podróż po nieznanym świecie, decydując się na całkowite odcięcie się od niej. Nie przeszkadzało jej to, wręcz przeciwnie. Nie chciała ryzykować, że ta... znajomość w jakiś sposób zatrzęsie tym, co powoli budowała.
Z niezadowoleniem więc przyjęła fakt jego obecności, gdy tylko jej węch wyłapał znajomy zapach, a ślepia zatrzymały się na smoku nieopodal. Rozpoznała go od razu, nie było to szczególnie trudne, zważywszy na to, ile czasu spędzili razem. Wiedziała, że najpewniej i on był świadom tego, że jest w pobliżu. Być może zauważył ją nawet zanim ona sama dostrzegła jego. Mimowolnie prędzej wypuściła powietrze nozdrzami i zatrzymała się. Nie zamierzała się zbliżać. Zdecydowała się poczekać na jego ruch, pozwalając mu iść dalej, jeżeli chciał. Osobliwe uczucie swego rodzaju nostalgii ukłuło ją tylko przez moment, co zaowocowało jedynie zmrużeniem ślepi.
Urthemiel
- 01 sie 2023, 19:39
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Szmaragdowe ustronie
- Odpowiedzi: 1029
- Odsłony: 141447
Szmaragdowe ustronie
- Samotniczka skinęła łbem w odpowiedzi na stwierdzenie, jakim podsumowała jej wywód pustynna. Ostatecznie jednak pojawiła się także druga część podsumowująca, to jest między innymi przestrzegająca ją przed konsekwencjami. Związanie się z Mgłami miało być piętnem noszonym przez całe życie. Sytherai nie znała życia w stadzie jako takim, nie była nigdy częścią większej społeczności, ale uważała, że nie będzie nadzwyczaj ciężko jej się wpasować. Z pewnością wiele zmian będzie wymagało od niej przyzwyczajenia się, ale nie uważała, by dopuściła się czegoś lekkomyślnego z tęsknoty za wolnością i niespętaniem przez stado. Był to jej świadomy wybór, a ona zrzekała się właśnie samotniczej łatki na rzecz stania się pełnoprawnym mieszkańcem Wolnych Stad. Raz jeszcze zerknęła na Grad, stojący teraz u boku swojej przywódczyni, który był poniekąd przyczyną tego wszystkiego. Mógł nie zaproponować jej dołączenia do stada razem z córką, mogli oprzeć się chęci poczucia cudzej bliskości, jaka jednak pomiędzy nimi zaistniała, a wreszcie mogli wcale się nie spotkać. Nie była pewna, czy to było to, czego chciała. Szybko jednak znalazła w stercie myśli wytłumaczenie – zachowanie dobrego imienia i korzyści, jakie z tego płynęły. Bliskość, chcąc nie chcąc, rodziny, była dla niej drugorzędna. Tak przynajmniej sobie wmawiała, zapewniając samą siebie o swych czysto pragmatycznych pobudkach.
– Tak, jestem w stanie zaakceptować Kodeks i pozostać lojalna stadu, przysięgając. Choć życie w społeczności jest dla mnie czymś świeżym, zdaję sobie sprawę z konieczności jak najszybszego przystosowania się do nowego życia i trwania dalej w porozumieniu z pozostałymi Mgłami. – zapewniła, mrugając powoli. – Dokształcę się jak najprędzej o stadnych zwyczajach i ogólnie panujących zasadach, to jest poza Kodeksem. Nie miałam okazji poznać tego, jak wygląda codziennie życie smoków któregokolwiek ze stad na terenach Wolnych.
Infamia Nieumarłych × Grad Skał
- 30 lip 2023, 20:35
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Szmaragdowe ustronie
- Odpowiedzi: 1029
- Odsłony: 141447
Szmaragdowe ustronie
- Odprowadziła pisklęta kolejnym spojrzeniem, po czym odetchnęła cicho. Drobinki maddary drgającej w powietrzu pozwoliły jej domyślić się, iż Grad właśnie wzywał przywódczynię Mgieł na miejsce. Rozluźniła nieco ciało, rozsiadając się wygodnie na puchatej zieleni, jaką miała pod sobą. Samiec ewentualnie zacząłby opowiadać o kodeksie, a ona, zdecydowanie mniej już zauroczona unoszącymi się na wietrze feromonami, przysłuchiwała się jego słowom, chłonąc kolejne zasady. Wprawdzie niespecjalnie interesował ją żaden wewnętrzny regulamin, lecz w jej interesie znalazło się niestety zadbanie o to, by sprawić dobre pozory, jeżeli chciała czerpać korzyści z przebywania w stadzie. Wysłuchała więc górskiego uważnie, od czasu do czasu przerywając mu ostrożnie, by o coś dopytać. Na ogół jednakże kodeks był dosadny i bezpośredni, toteż wątpliwości nie było wiele.
Finalnie dotarła do nich wysoka, półpustynna smoczyca o chylącej się ku ziemi posturze. Sytherai zlustrowała spojrzeniem ciemny łeb otoczony koroną kilku par rogów, kiedy ta lądowała nieopodal. Przedstawiła się, co wężowa skwitowała krótkim skinieniem łba, pozwalając jej mówić. Drobnostka, taka jak przerwanie jej teraz, mogłaby zostać przez nią negatywnie zarejestrowana.
– Sytherai. – rzuciła równie krótko, zaraz skupiając się na odpowiedzi. Ignorując wzrok wywerny wiodący teraz wzdłuż jej piersi, boków i po czerwonej grzywie, wlepiła wejrzenie własnych ślepi w onyksowe odpowiedniki, zanim się nie odezwała. – Prawdę powiedziawszy, sprawa rozchodzi się o moje pisklę. Moje i Gradu. – orzechowe tęczówki przeskoczyły na ułamek oddechu ku górskiemu samcowi, zaraz wracając na miejsce. – Życie w stadzie jest nieporównywalnie bezpieczniejsze, aniżeli życie na terenach wspólnych – szczególnie, gdy jest się w wieku kilku księżyców. Sama zamierzałam jedynie oddać córkę pod opiekę Gradu, jednak ten zaproponował mi dołączenie do Mgieł wraz z nią. Nie ukrywam, że propozycja ta jest o tyle kusząca, że nie musiałabym rozpatrywać każdego napotykanego nieznajomego, gdziekolwiek przebywam, jako potencjalne niebezpieczeństwo. Przede wszystkim nie musiałabym także rozstawać się córką na rzecz stadnej ochrony.
Przyjrzała się raz jeszcze łuskom o złotej barwie, na moment łamiąc kontakt wzrokowy. Uniósłszy łeb, kontynuowała.
– Dodatkowo łowy i gromadzenie zapasu dla rozwoju własnego czy swojego potomka z pewnością przychodzi łatwiej, gdy nie obowiązuje ścisła zapłata za korzystanie ze stadnych terenów. – uśmiechnęła się, unosząc kącik pyska. Mahvran, żyjąca na tych ziemiach z pewnością dłużej od niej, zapewne domyślała się, że samotniczka przeżyć musiała właśnie dzięki temu. Żar jednak zniknął w nieznanych jej okolicznościach, a także nie upominał się o zapłatę, więc... do takowej nigdy nie doszło. – Dodatkowa para łap z pewnością się przyda, by zaspokoić głód lub ewentualnie odciążyć obecnych łowców, bez względu na ich liczebność. Polowałam całe życie w strasznych warunkach, więc poniekąd mogę się wykazać.
Zamilkła, przyglądając się reakcji wywerny. Nie patrzyła na Grad, zupełnie tak, jak gdyby go tam nie było.
Infamia Nieumarłych × Grad Skał
- 25 lip 2023, 22:42
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Szmaragdowe ustronie
- Odpowiedzi: 1029
- Odsłony: 141447
Szmaragdowe ustronie
- Dostrzegała to, jak się powstrzymywał, choć szczerze mówiąc nie do końca to miała na celu. Zwyczajnie potrzeba dotknięcia Gradu w jakikolwiek sposób okazała się dla niej dostatecznie silna, by to zrobiła. Nie protestowała więc, gdy pochylił się gwałtownie i musnął jej wargi własnymi, otulając jej pysk swoim ciepłym oddechem. Zmrużyła oczy i z trudem powstrzymała uśmiech, wydając z siebie jednocześnie niższy pomruk. Westchnęła cicho i przesunęła językiem po jego wydatnej szczęce, gdy się od niej odsuwał. Przyjemne ciepło rozlało się po jej ciele, a Sytherai przebrała tylnymi łapami. Drażniące mrowienie powróciło, jednakże usiłowała je zignorować, próbując nie dać Gradowi powodu do pomniejszych drwinek. Widząc jego uśmiech poniekąd przeczuwała, że tak właśnie by było, choć nie w negatywnym słówka "drwinek" znaczeniu.
– Kodeksem? Cóż, zasady to będzie całkiem spora odmiana. – posłała mu uśmiech. Właściwie nie chciała go urazić mówiąc nic więcej, bowiem nie była pewna, jakie podejście ma do zasad. Może gdyby zażartowała w jakikolwiek sposób i naruszyła autorytet kodeksu, jedynie by go tym zignorowała? Zanim nie pozna jego podejścia, wolała nie posuwać się ku czemuś podobnemu. Podniosła więc zadnią część ciała na tylnych łapach i przeciągnęła się, w moment się krzywiąc, gdy samiec ryknął donośnie. Niemal odruchowo uniosła łapy do boków czaszki, jednak okrzyk ten nie był przesadnie długi. Zamrugała kilkukrotnie i potrząsnęła łbem. Doceniała jednak jego troskę, nawet jeśli pseudonim, jakim obdarzył ich córkę spotkał się z cichym, rozbawionym prychnięciem.
Ilość feromonów wiszących w powietrzu i ją przyprawiała o zawroty głowy, toteż odsunięcie się na bezpieczną odległość dobrze jej zrobiło, w połączeniu z nieznacznymi powiewami ciepłego wiatru. Nastrój jednak nie utrzymywał się nadzwyczaj długo, bowiem z nieba runęła na samca Gheina. Gdy runęli oboje, Sytherai pobladłaby, gdyby było to możliwe u smoczego gatunku. Orzechowe ślepia, osobliwie spokojne, ale poszerzone, wpatrywałyby się w dwa ciała. Pamiętając usadowienie Seaynah na grzbiecie swojej nowej, przyrodniej siostry, przed oczami samotniczki stanęła jedyna wizja, gdy zza obu sylwetek nie wychynęło niewielkie pisklę. W jej myślach ukazała się bowiem niewielka posturka okryta ciemną posoką, z makabrycznie powykrzywianymi kończynami wraz z karkiem, odkasłująca krew zalegającą w przerwanych złamanymi kośćmi płuckach przy rozpaczliwych próbach zaczerpnięcia oddechu. Zamarła, czując zimny dla odmiany dreszcz pędzący wzdłuż jej ciała. Dopiero trzepot małych skrzydeł wyrwał ją z podobnego stanu, zmuszając do zadarcia łba.
Prędko wypuściła powietrze z płuc i wyciągnęła łapy ku górze, unosząc się na tylnych łapach. Wyglądało to dość zabawnie, gdy usiłowała balansować wydłużonym, wężowym ciałem w powietrzu. Pochwyciłaby córkę, kiedy ta podeszła do lądowania, umożliwiając jej bezpieczne znalezienie się w matczynych ramionach. Młoda mogła czuć jeszcze chwilę, jak prędko biło jej serce. Nic się nie działo. Nauczyła się latać.
– Seaynah... Potrafisz latać. – stwierdziła, choć nie brzmiała na przesadnie zaskoczoną. Pochwyciła córkę w jedną łapę, lądując na drugiej przedniej kończynie, by zaraz odstawić malucha obok siebie. Znowu pogłaskała ją po łebku, mierzwiąc nieco długą grzywę, zanim nie ułożyła jej z powrotem. – Tak szybko się tego nauczyłaś, jesteś bardzo zdolna.
I niemalże przyprawiłaś matkę o zatrzymanie akcji serca, gdy spostrzegła, że nie było Cię tam, gdzie powinnaś być.
– I Gheina to najwidoczniej świetny nauczyciel. – spojrzała ku fioletowej. No cóż, ona nie mogła nauczyć swojego dziecka lotu, więc cieszyła się, że ta młódka potrafiła to zrobić!
Pingi
- 23 lip 2023, 19:22
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Szmaragdowe ustronie
- Odpowiedzi: 1029
- Odsłony: 141447
Szmaragdowe ustronie
- Nie mogła powstrzymać się od mimowolnego przewrócenia oczami, gdy wspomniał o byciu nagrodą najwidoczniej jakiejś rosłej, muskularnej wojowniczki. Więc była ogniwem łańcuszka? On był nagrodą przypakowanej, a ona jego? Zaraz jednakże odrzuciła tę myśl, zdając sobie sprawę, że w rzeczywistości najprawdopodobniej jej to ani trochę nie obchodziło. Usprawiedliwiając się zaraz byciem konkretnym "typem", sam wywołał uśmiech na pysku samotniczki. Odrobinę bawiło ją stawianie samego siebie w takim świetle, co za biedny samiec.
– To może pobiję jakiś rekord? – prychnęła w odpowiedzi, tym samym pozwalając sobie na reakcję nieco niepasującą do tematu ich rozmowy i napiętej atmosfery sprzed chwili. Na znak rozluźnienia machnęła za sobą swobodnie ogonem, przesuwając jego puchatą końcówką po ziemi. W przeciwieństwie zaś do niego odprowadziła pisklęta wzrokiem, jednakże dostrzegając jego kompana podążającego za nimi, nie zrobiła sobie nic więcej z tej sprawy. W dodatku córka Gradu nie wyglądała na taką znowu najmniejszą... w znaczeniu wieku, oczywiście. Zapewne wiedziała, by nie oddalać się przesadnie daleko.
– Tylko "próbować przeżyć" potrafię. Od zawsze. – Mgły... Miałaby stać się częścią stada? W zasadzie wyobcowała samą siebie głównie ze względu na uprzedzenia i samodzielny osąd, twierdzący bezsprzecznie, że nie nadaje się ona do życia w społeczeństwie. Może jednak nie było to prawdą i ze względu na zachowanie dobrego imienia nie tylko przed Gradem, ale także zapewne jego współstadnymi, którzy dowiedzieliby się o karygodnej matce porzucającej nową, młodą Mgłę, powinna przystać na tę propozycję? Nie miała czasu odpowiedzieć czegoś jeszcze, unosząc wejrzenie ku miodowym ślepiom, kiedy Grad przysunął się bliżej. Drapieżnemu spojrzeniu, jakim ją uraczył, niewiele brakowało, by zmusić ją do odwrócenia wzroku. Zrobił to natomiast mruczący szept, któremu towarzyszył dreszcz pojawiający się znowuż na jej grzbiecie. Och, na całe Wolne Stada i ich bogów – czy poważnie w ten sposób mógł naruszać stabilną konstrukcję, którą tworzyła w sobie od zawsze? Gapiła się teraz na poruszającą się w rytm oddechu szyję samca, mimowolnie zaciągając się jego zapachem. Ciężko było jej ocenić, czy pozostały na nim drobinki jej zapachu, natomiast sobą pachniał doskonale – już znajomo. Wyciągnęła ku niemu łapę i powoli, niemalże ostrożnie, dotknęła boku jego szyi, nie mogąc powstrzymać się od chęci poczucia faktury jego łusek pod opuszkami swoich łap. Przełknęła powoli ślinę.
Jego polecenie wytrąciło ją z rozmyślań, do czego ciężko było jej się przyznać. Westchnęła cicho w odpowiedzi i bawiła się mocnymi łuskami budującymi jego szyję, raz nieznacznie je podważając, tak, by nie sprawić mu bólu, by zaraz przygładzić je z powrotem, jakby był świetnie sprawującym się kompanem, którego chciała nagrodzić głaskaniem.
– Raczej nie mam nad czym się zastanawiać, prawda? – zapytała retorycznie, przysuwając się do niego jeszcze odrobinę. Mógł poczuć włosie miękkiej grzywy muskające jego klatkę piersiową, a także oddech smoczycy. – Każdy o zdrowych zmysłach zgodziłby się pójść z Tobą. Do stada, kiedy już to proponujesz. Samotność była częścią mnie od zawsze, ale w jaki sposób rozwijać się i pozwolić sobie żyć, trzymając się jedynie znanego sobie schematu?
Przeniosła łapę na jego klatkę piersiową, bowiem tak było jej znacznie wygodniej.
– To raczej... same plusy. Będę mogła być z Seaynah i nie będę zmuszona wybierać, czy wolę, by została przy mnie, czy żyła w bezpiecznym stadzie. To wiele. – oparła o niego łeb, zupełnie jak gdyby muskanie jego ciała palcami wymagało od niej nie lada skupienia. – Mgłom być może też przyda się łowca. I nie będę... obarczona zapłatą za tereny. I...
Jej głos zadrżał, tak, jakby się zawahała. Zaraz jednak powrócił odrobinę figlarny, pewny siebie ton.
– Więcej czasu będziemy mogli spędzić razem. – rzuciła, niemal łamiąc sobie kark przy podnoszeniu łba, aby znowu na niego spojrzeć. Błysk w jej ślepiach nadawał im rozbawionego wyglądu. – No chyba, że mam wykopać sobie norę nieopodal i czaić się na spotkanie was jak jakiś lis. – dodała, obracając wypowiedź w chichot.
Grad Skał
- 23 lip 2023, 18:42
- Forum: Warsztat
- Temat: Kwarce Zręczności i Mocy
- Odpowiedzi: 342
- Odsłony: 14623
Kwarce Zręczności i Mocy
- Sytherai przybyła do świątyni po raz kolejny z wypełnioną rozmaitościami skórzaną sakwą. Starannie odliczony pakunek trafić miał przed Kwarc Zręczności, zaś wężowa smoczyca skupiła się na intencji, z jaką wykładała pożywienie i kamienie szlachetne przed siebie. Kolejno czekała, aż tajemniczy obiekt zacznie działać. Choć oddawanie całego swojego pożywienia teraz było całkiem ryzykowne, uznała, że usprawnione w polowaniu i ogólnym poruszaniu się ciało bardziej się jej przyda. Z nim będzie w stanie być może zwiększyć swoje szanse na udane polowanie, a dzięki temu stanie się lepszym łowcą. Na to miała nadzieję.
» Ametyst, malachit, topaz, 11/4 mięsa i 1/4 roślin za Zręczność II.
- 18 lip 2023, 18:55
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Szmaragdowe ustronie
- Odpowiedzi: 1029
- Odsłony: 141447
Szmaragdowe ustronie
- Widząc, że córka zainteresowała się drugą samiczką, mentalnie odetchnęła z ulgą. Spostrzegła również, że tak, jak można było się tego spodziewać, prędko porzuciła strachliwą postawę i poczęła przekonywać się do dwójki obcych. Skupiła się na słowach Gradu, pozwalając mu zbliżyć się do siebie i dotknąć jej policzka. Delikatnie oparła pysk na masywnej łapie, przysłuchując się jego mowie. Westchnęła cicho w odpowiedzi, zaś niewielki dreszcz przemknął wzdłuż jej długiego kręgosłupa, kiedy smok zadał jej pytanie, wcześniej przywołując wspomnienie. Och, jak mogłaby nie pamiętać początku swojego upadku! Pokiwała powoli głową, zupełnie jak gdyby była przy nim nad wyraz nieśmiała. Odsunęła łeb, gdy sam zabrał łapę, zaś na wzmiankę o ludziach ponownie skinęła łbem. Nawet, jeżeli problem bezpośrednio jej nie dotyczył, bowiem nic jej tutaj nie trzymało – cóż, do tej właśnie chwili – zdawała sobie sprawę, jak wielką szkodą mogą okazać się ludzie. Odwzajemniła jego uśmiech, kiedy tłumaczył córce błahą z pozoru kwestię. Opuściła na nią wzrok i odprowadziła ją spojrzeniem, gdy ta zbliżyła się do starszej córki Gradu.
Jej matki nie ma w Wolnych Stadach.
Czy coś nadal łączyło go z tą obcą dla niej smoczycą? Zdecydował się na zbliżenie się do niej, ponieważ rzekoma partnerka mogła być tymczasowo (bądź nie, wszak mógł ją odwiedzać) daleko stąd? Nie powinna się tym teoretycznie przejąć, bowiem to nie ona robiłaby coś złego w obliczu takiej sytuacji, jednakże dziwne ukłucie wewnątrz niej dało jej do myślenia. Nie chciała być opcją, nawet jeśli z górskim na ten moment nie łączyło ją nic poza ulotną chwilą przyjemności i maleńkim pisklęciem. Jednym uchem przysłuchiwała się temu, co opowiadała Gheina, choć nie do końca ją to przekonywało. Nawet, jeśli nie była przykładną matką i, być może, partnerką również, nie mogło to przekreślać żywionych do niej uczuć samca.
~ Jej matka, to znaczy Twoja partnerka? ~ zapytała ostrożnie, kierując mentalną wiadomość bezpośrednio do Gradu. Tak, by był jej jedynym odbiorcą. Maddarowy głos Sytherai nie zdradzał żadnych emocji – ani nadziei, ani rozczarowania, ani niczego podobnego. Był neutralny, jak zazwyczaj, gdy nie wymuszała na sobie przebojowości.
– Wiem, Gradzie. Do tej pory nie spotkałam nikogo, kto zechciałby mnie skrzywdzić, ale nie wykluczam takiej możliwości. Co jednak miałabym innego zrobić, jeśli nie to, co do tej pory – próbować przeżyć? – skrzywiła się odrobinę i zerknęła ku córce ponownie. Zawiesiła na niej na chwilę spojrzenie, po czym wzrok jej ślepi ponownie wrócił do miodowych odpowiedników Mglistego. – Może nie jestem najsilniejsza, ale biegam dostatecznie szybko. Wtedy po prostu dałam Ci fory.
...i pokazała mu język, jak niepoważna młódka.
Pingi
- 16 lip 2023, 17:06
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Szmaragdowe ustronie
- Odpowiedzi: 1029
- Odsłony: 141447
Szmaragdowe ustronie
- Ruda grzywa opadła na jej ślepia, gdy zwiesiła łeb i kątem ślepi spoglądała ku pociesze, która zawodziła opierając się o jej łapę. Otwierała raz po raz pysk, aby odpowiedzieć Sea, ale zamiast tego milczała, ryjąc ziemię szponami. Własne wspomnienia uderzyły ją wystarczająco mocno, kiedy pisklę usiłowało przekonać ją rozmaitymi argumentami. I w tejże chwili sama dostrzegła odrosłą od ziemi siebie, błagającą przybraną matkę, by nie odrzucała jej. To był wypadek, niesłusznie mnie sądzisz.
– N.. Nie, Sea. Nic nie zrobiłaś źle. To... dla Twojego dobra. Wszystko jest dobrze. – wydusiła z siebie cicho, nieco oszołomiona nawrotem przeszłości. Pozwoliła Gradowi mówić, a gdy sugerował oszacowanie swojego wyglądu raz jeszcze, spojrzała. Wodziła ślepiami po muskularnym ciele, rejestrując każdą, niewielką nawet bliznę. Nie dbała o to, jakim smokiem był. Pewnie założyła, że bez względu na wszystko, to właśnie życie w stadzie było dla Seaynah najlepszą opcją. Nuta rozczarowania w jego głosie, kiedy zadał pytanie, na które znał już odpowiedź, sprawiła, że samotniczka skuliła się nieznacznie. Zamknęła oczy i odwróciła pysk, przysłuchując się jedynie szumowi własnej krwi dudniącej w uszach. Zaczął boleć ją łeb.
Uniosła ku niemu ślepia, gdy odezwał się znowu, zdawać by się mogło – do swojego kompana. Niedługo po tym, jak się okazało, miała przyjemność poznać... córkę Gradu. No tak, nic o nim nie wiedziała, toteż nie mogła się dziwić, że informacja taka jak ta doszła do niej przypadkiem. Zamrugała kilkukrotnie, gdy młódka się odezwała, wpierw nakreślając powiązanie z górskim, a kolejno zwracając się do pisklęcia. Zacisnęła kły i wzięła głębszy oddech, zanim nie odezwała się znowu.
– To nie tak, że chcę całkowicie przerzucić obowiązek na Ciebie. Przez te kilka księżyców dałam sobie radę, wiem jednak, że w przyszłości będzie tylko trudniej. Dlatego... – przesunęła pazurami po ziemi. – Chciałam, żeby stała się częścią stada. Dla tego wszystkiego, o czym mówiłam. Powinna to mieć, powinna móc dorosnąć bez obawy o głód i własne życie. Nie chcę, żeby zaszczuta błąkała się po terenach wspólnych. To nie znaczy, że... Nie chciałabym mieć żadnego udziału w jej życiu. Chciałabym ją widywać. Uczyć. Zależy mi jedynie na tym, by znalazła się w stadzie.
Znowu ostrożnie nawinęła kosmyk grzywy córki na jeden ze swoich palców i pogłaskała ją po łebku.
– Jeżeli nie zgadzasz się na coś podobnego, zrozumiem to. – dopiero teraz zwróciła łeb w kierunku fioletowej smoczycy. Obrzuciła ją spojrzeniem, zanim się nie odezwała. – Sytherai. A to Seaynah. Być może to już wiesz.
Pingi
- 14 lip 2023, 20:15
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Szmaragdowe ustronie
- Odpowiedzi: 1029
- Odsłony: 141447
Szmaragdowe ustronie
- Wiek Gradu, szczerze powiedziawszy, był dla niej najmniej istotny. Nie przywiązywała wagi do minionych księżyców cudzego życia na tyle, by przejmowało ją to w jakiś sposób. Szczerze powiedziawszy doceniała doświadczenie, o ile potrafiło się je przełożyć na wiedzę i odpowiednio z niego korzystać, udowadniając jego faktyczną wartość. Nigdy więc nie zastanawiała się nad tym, a z racji nieotrzymania takiej informacji, pozostawała nieświadoma faktycznego wieku smoka. Wizualnie również było to ciężkie do oszacowania, więc nie pozwalała, by zaprzątało to w jakimkolwiek stopniu jej myśli.
Speszyła się nieco jak niepoważna młódka, która nie skończyła jeszcze dwudziestu księżyców. Uniosła łeb, kiedy zbliżył się i uśmiechnęła się nieco krzywo. Nie chodziło o pseudonim, którym uraczył ją już któryś raz. Szczerze powiedziawszy fakt, że wymyślił nazwę indywidualnie dla niej, odmienną od jej imienia, czyniąc z tego pseudonim, którym wyłącznie on ją nazywał, był dość miły w odbiorze. Nawet, jeżeli pchłą czuła się bardziej w negatywnym tego słowa znaczeniu, to potrafiła dostrzec, co Grad miał na myśli, nazywając ją właśnie w ten sposób. Rozwarła pysk, by odpowiedzieć mu, jednak głos ugrzązł jej w gardle i ostatecznie nie wydała z siebie żadnego dźwięku. W końcu bowiem spojrzenie samca zwróciło się ku ich wspólnemu, jak miał się zaraz dowiedzieć, potomkowi, zaś kamienny, obojętny wyraz, w połączeniu z wydatnymi rysami cechującymi pysk Mglistego, wywołało pewne niezidentyfikowane uczucie mniej więcej na wysokości żołądka Sytherai. Po raz pierwszy przemknęło jej przez myśl – co jeżeli jednak faktycznie nie zabierze pisklęcia ze sobą? Nie zechce otoczyć go należytą opieką, pozwalając mu na życie w stadzie? Zadrżała, zaś złość wzrosła w jej wnętrzu, nawet kiedy Grad niczego jeszcze nie powiedział. Zacisnęła łapy na gruncie i wzięła głębszy oddech.
– ...To nasze pisklę. – zaczęła spokojnie, nieustannie obserwując pysk górskiego w poszukiwaniu najdrobniejszych nawet na nim zmian. Zmrużyła ślepia i westchnęła cicho, kierując wejrzenie ku pisklakowi. Nie było niczemu winne. Zasługiwało na stado. – Ja... Nie powiedziałeś mi, że tak się stanie. – nie chciała, by zabrzmiało to pretensjonalnie, toteż zaraz dodała prędko, zanim samiec zdołał się odezwać. – Ale to nic nie zmienia. Zajęłam się nią jak mogłam przez tę parę księżyców. Nazwałam ją Seaynah. Nie wiedziałam, kiedy będzie dobry moment, żeby Ci powiedzieć, więc czekałam.
Spojrzała na niego raz jeszcze, orzechowymi ślepiami o ciepłej barwie, które jednak cechował teraz hardy, pewny siebie wzrok, dla którego sprzeciw był czymś absurdalnym.
– Gradzie. Zabierz ją ze sobą. Do Mgieł. Do stada. – dźwignęła się na przednich łapach i podniosła się do siadu, choć w dalszym ciągu zmuszona była spoglądać ku górze, by spotykać spojrzeniem ślepia Gradu. – To zapewni jej lepszą przyszłość, lepszy rozwój. Będzie bezpieczna i zawsze syta, niezdana na czyjąkolwiek łaskę, a zostanie częścią społeczności, od której dostanie tyle samo, ile do niej wniesie. Nie stanie się wyrzutkiem tułającym się po okolicy tylko dlatego, że ktoś jej na to pozwoli. Odpadem, którego życie toczy się, choć niewiele zmienia. Nie wiem jak długo byłabym w stanie zapewniać jej to, co niezbędne.
Poczucie obowiązku było dla niej czymś nowym, bowiem tym razem niewiele rzeczy miało dla niej znaczenie. Większy jednak interes miała w tym, by nie stać się przedłużeniem łapy przybranej matki, aniżeli w utrzymaniu klutka przy życiu, zapewniając mu tym samym nabieranie doświadczenia. Nawet, jeżeli było to powiązane, nie wiązało się to z macierzyńskimi uczuciami.
Pingi
- 14 lip 2023, 1:01
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Szmaragdowe ustronie
- Odpowiedzi: 1029
- Odsłony: 141447
Szmaragdowe ustronie
- Nie przywiązywała się do nikogo, może za chorym wyjątkiem toksycznej relacji, jaką dzieliła z przybranym bratem. Od czasu do czasu kierowała swoje myśli ku samcowi, jak gdyby była w stanie odgadnąć, co ten porabia i jak się ma. Nie widziała go od momentu, w którym rozstali się na tych terenach, co było co najmniej dziwne. Nie wydawało jej się, by dołączył do któregoś ze stad, ponieważ jego woń wciąż była tutaj obecna. Mimo to, Sytherai nie czuła przywiązania jako takiego do kogokolwiek innego – zdrowej, rodzinnej więzi, czy chociażby przyjacielskiej, która popycha do okazywania empatii, wzajemnego szacunku i chęci przebywania we własnym towarzystwie. Mimo to czuła, że ten niewielki pierwiastek, hasający teraz nieopodal niej, był wyrwaną jej cząstką. Na myśl o oddzieleniu jej od siebie nie czuła się komfortowo – tak, jak to początkowo zakładała. Pozbędzie się problemu, zapewni jej przyszłość i umyje łapy, bowiem postąpiła słusznie, tak, jak zrobiłaby to dobra matka. Nie była w stanie określić, dlaczego pewna część jej wnętrza nie chciała oddawać pisklęcia jego ojcu. Wychowa ją samodzielnie, w bezpiecznych granicach stada, z daleka od matki? Czuła poniekąd, że w pewien sposób to byłoby najlepsze rozwiązanie. Ona mogłaby zapomnieć o pisklęciu, o Gradzie.
Nie wiedziała, że daje po sobie cokolwiek znać. Być może niedługi okres ciąży i samo wychowywanie klutka osłabiło nieco jej czujność, pozwalając jej regenerować siły kosztem przywdziewanych każdego poprzedniego dnia masek. Z zamyśleń wyrwały ją poczynania latorośli i jej piskliwy, pisklęcy głosik. Pozwoliła jej otrzeć się i rzucić małe ciałko pomiędzy przednie łapy, układając łapę na brzuchu smoczątka, jakby odpowiadając tym samym na pacnięcia. Zamiotła za sobą ogonem, kiedy samiczka ułożyła się odwrotnie i poczęła zadawać jej pytania. Orzechowe ślepia wpatrzyły się w zielone odpowiedniki, a Sytherai uśmiechnęła się nieco, by nie martwić pisklęcia o wiele bardziej, aniżeli to było konieczne. Nie wiedziała, jak prędko dzieci się rozwijają. I kiedy stają się na tyle świadome, by zacząć zadawać problematyczne pytania.
– Nie jestem. – smutna, znaczy się. Wężowa szyja wygięła się w bok, by smoczyca mogła ułożyć łeb tuż przed pisklęcym, niewielkim ciałkiem. – Widzisz, Sea – masz nie tylko matkę. Dzisiaj chciałabym, żebyś w końcu poznała też swojego tatę. Powinien przyjść tutaj niedługo. Tak myślę.
Ostatnie słowa wymamrotała, a jej ton wskazywał na chęć wymuszenia na samej sobie przekonania. Uniosła łeb i rozejrzała się raz jeszcze, zanim nie powróciła wzrokiem do córki, po której łuskach na łebku ostrożnie przesunęła palcem, zaraz odsuwając jeden z kosmyków zmierzwionej grzywy z jej pyszczka.
Seaynah
- 13 lip 2023, 21:02
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Szmaragdowe ustronie
- Odpowiedzi: 1029
- Odsłony: 141447
Szmaragdowe ustronie
- Nigdy nie widziała siebie w roli rodzica. Tym bardziej nie teraz, gdy jej sytuacja życiowa nie należała do najciekawszych. Wprawdzie tak, wciąż żyła, a także miała pewne zapasy pożywienia, lecz tułała się na cudzej ziemi, zdana na łaskę obcego przywódcy. W każdej chwili mógł zakazać jej wstępu na słoneczne tereny, a wtedy... cóż, nie bardzo miałaby co ze sobą zrobić. Nie spodziewała się również, by spotkanie nieznajomego samca zaowocowało wydaniem na świat potomstwa. Och, jak bardzo uderzył ją brak dostatecznej wiedzy, który pozwoliłby jej spodziewać się tego, co miało nadejść.
Powitanie jaja sprawiło jej pewien problem. Nie należało to do najłatwiejszych zadań, zaś ból, który odczuwała w trakcie, był dość intensywny – szczęście w nieszczęściu, że nie zajęło to zbyt wiele czasu. Jajo było jedno. Nie była na tyle doinformowana, by zmartwić się tym faktem. Gdy pierwszy szok minął, Sytherai zaczęła przeszukiwać chaotycznie błądzące po jej łbie myśli, rozważając nad tym, co powinna zrobić. Rozsądek naturalnie kazał jej odrzucić jajo, rozbijając je o pierwszy lepszy kamień, ciskając nim z całym impetem zawartym w zredukowanych, wężowych łapach. Zaniechała jednak takiej wersji wydarzeń – i wcale nie było to objawem wielkoduszności, jaka obudziłaby się w niej za sprawą mistycznego, macierzyńskiego instynktu. Zwyczajnie uczuła, że postępując w ten sposób, postąpiłaby podobnie jak smoczyca, którą, w swoim mniemaniu, słusznie pozbawiła życia. Skazałaby pisklę na jedno, bez możliwości zmiany. Ona, oskarżona o morderstwo, została odrzucona od grupy, którą zwała rodziną. Miałaby skazywać pisklaka na to samo wyłącznie dlatego, że nie chciała bawić się w matkowanie? Myśl o tym wywołała prychnięcie, zupełnie tak, jakby absurdalnym był w ogóle zarodek podobnej idei. Przyciągnęła jajo bliżej siebie i trwała z nim tak, dbając skrupulatnie. Uważała, cokolwiek przy nim robiła, aby nie naruszyć delikatnej, wapiennej struktury, a także by jajo nie wyziębiło się podczas nocy z przelotnymi opadami.
Klucie i pierwsze księżyce życia klutka były dla niej czymś nowym. Chwała niebiosom, że wylazło zdrowe. Naturalnie, po automatycznych odruchach wypełzłej z jajka samiczki, domyśliła się, co należy zrobić by umożliwić jej zaczerpnięcie powietrza, pomóc jej stać na nieprzyklejających się do wszystkiego za sprawą jajecznej mazi łapkach i tym podobne. Obserwowała córkę i karmiła ją niewielkimi porcjami mięsa czy napotkanych, drobnych owoców. Radziła sobie, będąc z samej siebie poniekąd zadowolona. Życie samotnika było ciężkie, a odchowanie pisklęcia w niesprzyjających warunkach – jeszcze gorsze! Ale oto była, poradziła sobie samodzielnie nie tylko z kluciem, ale także wykarmieniem i postawieniem na łapy malucha. Zdawała sobie jednakże sprawę, że im samiczka robiła się starsza, tym prędzej należało podjąć słuszną decyzję o jej przyszłości. Nie chciała robić z niej wyrzutka, nawet, jeśli zatrzymanie smoczęcia przy sobie miało pewne plusy. Bywała niesłuszna i nieempatyczna, ale wykorzystywanie nieświadomego, młodego życia było dla niej powyżej granic tego rodzaju kompetencji.
Ojcem oczywiście musiał być Grad. Z nikim innym nigdy nie była. Samiec nie wiedział jeszcze o niczym, nie powiedziała mu. Obserwując jednak smoczątko bawiące się pewnego dnia czymś z wyraźnym zaciekawieniem, stwierdziła, że najlepszym wyborem będzie przekazanie pałeczki w wychowaniu jej właśnie Gradowi. Nie obchodziło jej, czy chciał tego pisklęcia. Miał zabrać je ze sobą. Wychować, żeby nie stała się żadnym dzikusem, wyrzutkiem, społecznym odpadkiem. By nie stała się nią. Żeby nie padła z głodu, gdy jej apetyt wzrośnie, a Sytherai nie będzie w stanie wykarmić ich obu. Potrzebowała stada.
~ Gradzie. Spotkajmy się, proszę, w centrum Szmaragdowego Ustronia. ~ przekazała, mając nadzieję, że mentalne wiadomości działają tu na tyle sprawnie, by posłyszał ją z terenów jego stada.
Wężowa wylegiwała się na puchatej trawie ustronia, pod jednym z większych, rozłożystych drzew. Córkę, którą nazwała Seaynah, w skojarzeniu z jej głębinowomorskim kolorem, przypominającym jej egzotyczne, kolorowe wody z dalekich stron, zabrała oczywiście ze sobą. Pozwoliła jej dokazywać i bawić się w większych kępach trawy, obserwując ją kątem oka w milczeniu. Wzdychała co jakiś czas, z wyczekiwaniem rozglądając się wokoło, nierzadko zadzierając łeb ku górze, by wypatrzeć znaną już, masywną sylwetkę skądkolwiek miałaby nadciągać.
Pingi
- 02 lip 2023, 12:01
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Źródło rzeki
- Odpowiedzi: 453
- Odsłony: 71921
Źródło rzeki
- Zmrużyła ślepia, kiedy palce smoka zatopiły się w falach rudego jej włosia, odsuwając je tak, by nie przysłaniało dłużej jej oczu. Westchnęła cicho i z dozą szczerej niechęci, do której – oczywiście – nigdy by się nie przyznała, odsunęła łeb od szyi górskiego, by omieść spojrzeniem jego pysk. Niemalże przymknięte ślepia nadały jej rozespanego wyglądu, zupełnie jak gdyby wybudził ją z popołudniowej drzemki. W międzyczasie palce jej przedniej łapy kreśliły bliżej nieokreślone szlaczki na klatce piersiowej samca, zupełnie tak, jakby samotniczka badała każdą znajdującą się tam łuskę z osobna, w wymyślnej kolejności. Nie miała dostatecznej świadomości na temat tego, co właśnie miało miejsce. Kim stała się dla Gradu? Jakie znaczenie on miał teraz dla niej? Czy tego rodzaju bliskość zobowiązywała ich do czegokolwiek względem siebie? Zamierzała uniknąć nawiązywania bliższych relacji. Zacisnęła kły, zaraz jednakże zreflektowała się i rozluźniła szczęki. Nie miała nic przeciwko fałszywym znajomościom, ba – nawet partnerstwu, do momentu, gdy nie towarzyszyły temu żadne zobowiązujące emocje z jej strony. Właściwie nie przywiązałaby wagi również do tego spotkania, jednakże nieliczne informacje zaczerpnięte w przeciągu całego jej życia, mówiące o tym, czym bywała dla siebie dwójka smoków, a także fakt, iż Grad potraktował to w pewnym sensie poważnie zawahawszy się, obudziło w niej niepokój. Co jeśli istotnie zbliżenie to nie było jedynie częścią jej gry, jednym z momentów, w których zachowała kontrolę, a wręcz przeciwnie – stało się wytyczoną trasą, przez którą musiała przeć, powoli stając się tym, czym nigdy więcej nie chciała się stać?
Jego słowa przerwały tok jej myśli, toteż Sytherai słuchała ich przez chwilę. Chciał spotkać się ponownie. Jej żołądek sprawił wrażenie pochwyconego i wywróconego na drugą stronę przez losowego drapieżnika z wyjątkowo groteskowym humorem. Więc jednak całą tę sytuację potraktował na swój sposób zobowiązująco. Nie przerażało jej to ani trochę. Tym, co przeraziło ją do tego stopnia, by zimny dreszcz przebiegł w dół długiego jej kręgosłupa, był fakt, że i ona zechciała ujrzeć samca raz jeszcze. To osobliwe pragnienie wybijało ją z rytmu ilekroć wróciła do niego myślami. Nie miała wyjścia, na to wyglądało, więc pozostało jej tłumaczyć samą siebie tym, czym zazwyczaj to robiła. Dla gry pozorów. Tylko i wyłącznie.
Druga z jej łap dołączyła do pierwszej, powoli przesuwając się z nią po bokach szyi Gradu. Wylądowały one na jego policzkach, tuż pod charakterystycznymi wypustkami, które miał na pysku, zaś Sytherai dobrą chwilę lustrowała Mglistego spojrzeniem. Łuki brwiowe smoczycy poruszyły się, powoli ściągając się ku sobie. Zauważyła niewielki uśmiech, gdy zdawał się coś analizować. Nie odpowiedziała jednak tym samym.
– Ja też, Gradzie. – mówiła półszeptem, wspierając się teraz na nim, bowiem oparcie w przednich łapach straciła na rzecz ujęcia jego pyska. Czy nie prościej było uniknąć tego spotkania, pozwalając sobie na pozostanie względem nieznajomego obojętną? Czy chciała wplątywać się w skomplikowaną intrygę, która nieświadomie dla niej była konieczna zapewne tylko i wyłącznie w jej własnej głowie? – Bardzo chcę znów Cię zobaczyć. Jak najprędzej.
Błądziła wzrokiem po jego pysku, jakby próbowała wymusić na jego rysach ułożenie się w potaknięcie, czemu towarzyszyłoby skinienie łbem. Nie miała jednak takiej mocy, by stało się to bezwzględnie. Przysunęła nozdrza do jego własnych, znów powodując subtelne ocieranie się o siebie ich nosów. Owiała go ciepłym oddechem, teraz zdecydowanie już spokojniejszym, aniżeli przed chwilą. Musnęła jego nos wargami i milczała chwilę, zanim nie zdecydowała się odezwać ponownie, tak samo jak poprzednio cichym tonem.
– Dlaczego "nie powinieneś tego mówić"? – chodziło o stado? Może złamał jakąś wewnętrzną zasadę, która zakazywała Mgłom bratania się z samotnikami?
Być może mogłaby tę informację wykorzystać, by niewątpliwie odsunąć go od siebie.
Nawet, jeśli nie było to coś, czego chciałaby bezwzględnie.
Grad Skał
- 27 cze 2023, 21:52
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Źródło rzeki
- Odpowiedzi: 453
- Odsłony: 71921
Źródło rzeki
- Widziała jak bił się z myślami, a kolejno zaskoczenie, jakie spowodowała w nim swoim pytaniem. Właściwie zamierzała zaraz podnieść się z ziemi i rzucić żartobliwym hasłem, skutecznie neutralizując tym napięcie, jakie wytworzyło się pomiędzy nimi – a przynajmniej sprawić, by utrzymywało się ono w zupełnie mniejszym stopniu. Grad odebrał jednakże nie tylko jej słowa, ale również jej zachowanie jako... zaproszenie, burząc tym samym mylne wrażenie smoczycy, jakoby miał zrezygnować z czegokolwiek, do czego dążył jeszcze przed chwilą. Wykonał krok w przepaść, a ta nie oponowała i pochłonęła go zgodnie z życzeniem.
Reakcja na zbliżenie
Nie była nawet w stanie powłóczyć łapami, by odsunąć się spod Gradowego cielska, toteż poczekała, aż sam to zrobi. W końcu do tego doszło, a zaraz runął na ziemię obok. Przydługawa grzywa przysłoniła jej oczy, zaś reszta jej ciała powolnie dołączyła do przedniej jego części, układając się na gruncie. Samotniczka uniosła łeb, odrzucając ze ślepi rude włosie, dysząc żałośnie jak umęczony walką drapieżnik, zanim nie przysunęła się do samca, leżącego przecież całkiem blisko. Oparła na nim łeb oraz jedną z przednich łap, zaciskając pazury na jego łuskach. Nie uczyniła mu tym żadnej krzywdy, natomiast uczuła desperacką potrzebę przylgnięcia do jego ciepła raz jeszcze.
Nie żałowała. Po raz pierwszy od dawna nie była w stanie myśleć o prędkim wyborze jakiejkolwiek z masek, toteż milczała w ten sposób, całkiem obezwładniona. Świadoma była jedynie własnego oddechu uderzającego o masywną ścianę z łusek barwy ciepłej szarości, a także poruszającej się w rytm oddechu Gradu klatki piersiowej, jaka znajdowała się pod jej łapą.
Grad Skał
- 15 cze 2023, 19:52
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Sosnowy Bór
- Odpowiedzi: 324
- Odsłony: 47409
Sosnowy Bór
- No cóż, z zadowoleniem odtruchtała z miejsca, w którym znalazła zagubione przedmioty, rozglądając się, aby w ewentualności być w stanie dostrzec potencjalnego właściciela. Nie po to, by oddać mu oczywiście znalezisko, ale aby uniknąć konfrontacji. Zamierzała więc wypatrywać smoka rozglądającego się za czymś w poszukiwaniu, ponieważ tutaj, na terenach wspólnych, zazwyczaj to nie miało miejsca. Mimo wszystko, niedane było Sytherai uniknąć rozmowy z kimkolwiek, a ponadto wyglądało na to, że – o zgrozo – miała do czynienia właśnie z kimś, kto zgubił kamyki i pożywienie. Zauważyła, że był elokwentny, a ponadto wyrażał się z szacunkiem. Och, miała nadzieję, że nie trafiła na przedstawiciela, wnioskując z zapachu, Stada Mgieł.
– Witaj, nieznajomy. – sparafrazowała jego powitanie, błyskając zębami w przyjaznym uśmiechu, w międzyczasie zadzierając łeb ku górze, aby być w stanie patrzeć mu w ślepia. Tutejsze smoki, które przyszło jej spotkać, były jakieś... nadto wyrośnięte. A może to ona była zbyt niska? Zaraz jednak spoważniała, kiedy go wysłuchała i rozejrzała się. Nieostentacyjnie oczywiście, aby nie pomylił jej zachowania z zakłopotaniem. To bowiem jednoznacznie świadczyłoby o kłamstwie. – Kamieni szlachetnych? Mmm... Nie, nie wydaje mi się. Raczej bym je zauważyła, w końcu nie znajduję ich na tych terenach wcale.
Przechyliła łeb i przyjrzała mu się z zainteresowaniem. Otaksowała spojrzeniem lśniącą, rozgwieżdżoną sylwetkę, zanim wzrokiem nie wróciła znów do pyska nieznajomego.
Gwieździste Niebo
- 09 cze 2023, 9:30
- Forum: Warsztat
- Temat: Kwarce Skradania i Śledzenia
- Odpowiedzi: 117
- Odsłony: 5441
Kwarce Skradania i Śledzenia
- Sytherai przybyła do mistycznej świątyni, o jakiej jedynie posłyszała przelotem. Od czasu do czasu obserwowała odwiedzających, analizując wszystko to, co się działo. To, co mówili również bywało pomocne, a dodatkowo umieszczone tutaj tabliczki instruowały, który kwarc odpowiada za co konkretnie. Udało się bowiem wywnioskować samotniczce, że te w stanie były podnieść smocze umiejętności w zamian za zapłatę. Sięgnęła do skórzanej torby, kiedy stanęła przed jednym z nich i wybrała z niej pęczek jadalnych łodyg roślin, kilka owoców, a także dwa kamienie szlachetne. Tabliczkę z cenami też już poznała. Postanowiła więc spróbować i szepnęła cicho, prosząc o poprawę umiejętności swojego tropienia zwierzyny.
» 8/4 roślin, granat, turkus za Śledzenie II.
- 08 cze 2023, 9:10
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Sosnowy Bór
- Odpowiedzi: 324
- Odsłony: 47409
Sosnowy Bór
- Z jakiegoś powodu tutejsze smoki upodobały sobie zbieranie różnego rodzaju kolorowych błyskotek. Sytherai nie była uczona zbierania kamieni szlachetnych, toteż nie zdawała sobie większej sprawy z ich wartości na terenach Wolnych Stad. Do pewnego czasu jednak, bowiem pewnego dnia, gdy przechadzała się jak zazwyczaj po wspólnych terenach, natknęła się na coś, co zwykli zwać tutaj świątynią. Smoki mówiły do pulsujących energią kamieni, a te krótkim błyskiem, oślepiającym nie tylko zainteresowanych, ale także obserwatorów, zabierały to, co zostało dobrowolnie przyniesione. Nie wierzyła, by nie niosło to ze sobą żadnych korzyści, więc postanowiła od tej pory zbierać kamyki, by samej w końcu wybrać się przez któryś z obiektów. Nie myślała o tym jednakże zanadto, poświęcając się raczej wędrówkom. Mimo to, gdy tuż przed jej łapy spadł kamień szlachetny, przypomniała sobie o wcześniejszych przemyśleniach. Pochwyciła go i obejrzała z każdej ze stron, obracając go w łapie. Osobliwy był fakt, że błyskotka spadła, wydawać by się mogło, z nieba, akurat dalej. Gdy podniosła jednakże wzrok, dostrzegła kolejny kamień, tym razem nieco inny, leżący w linii w miarę prostej od poprzedniego. Z kolei niedaleko znalazły się różne owoce, na szczęście tylko trochę poobijane. Przez chwilę pomyślała o jakiejś pułapce, ale później zdała sobie sprawę, że mogły być to czyjeś zguby. Wsunęła je ostrożnie do prowizorycznej, skórzanej torby i zasunęła ją.
Ojej?
Gwieździste Niebo












