OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Gęstniejąca od gniewu Cienistej atmosfera umknęła Wojownikowi. Jego ruch był czysto zaczepny, trochę pisklaczy, nie miał być odebrany jako agresywny. Najwyraźniej jednak został, co Zgliszcza odczuł, gdy skrzydło towarzyszki trzepnęło go w łeb i ugodziło w łuk brwiowy, zostawiając po sobie ból i zapewne guza potem. Ogon też musiał puścić, bo ukłuły go kolce, pokrywające go, jakby złapał za jeża. Potrząsnął łbem i cofnął się, ustępując pola. Chwilowo.Wpatrywał się teraz w czerń, jaką przedstawiał sobą rozwarty pysk samicy, sam minę miał nieco głupawą.
Przysiadł na tylnych łapach, unosząc przednie w górę w geście poddania się.
– Za to uderzenie – zaczął powoli, już nie tak bezczelnie uśmiechnięty, ale w jego złotych oczach wciąż błyszczały iskierki rozbawienia. – Zdecydowanie jesteś mi winna historię. Chciałem tylko porozmawiać, a ty mnie uderzyłaś. – Teatralnym gestem dotknął guza, mrużąc ślepia i wzdychając z boleścią.
Było to w oczywisty sposób nie fair wobec Mahvran. Zaznaczyła wyraźnie, że nie jest zainteresowana dalszą konwersacją, a on nalegał. Naruszył też jej nietykalność cielesną, miała prawo oddać. Z drugiej jednak strony, krzywdy jej nie zrobił. Ona jemu tak. A jakby trafiła w oko?
– Chyba, że... Wolisz walczyć? Wydajesz się chętna do mordobicia. – Kolejne mrugnięcie, kolejny uśmieszek. Może Dymiącego też korciło, by się rozerwać i stąd to zainteresowanie Cienistą? Na zakazanej mordzie samca nie było znać ani gniewu, ani jakichkolwiek negatywnych emocji, a drgająca strzałka na końcu ogona zdradzała podniecenie, jak przed walką.