Świątynia

Na Terenach Wspólnych Wolnych Stad znajduje się kompleks jaskiń od dawien dawna pełniących rolę miejsca czci bogów tych ziem. Niestety, boskiej obecności od dawna nie było czuć, ale z jakiegoś powodu miejsce to nadal cieszyło się sporym szacunkiem smoków.
.

ODPOWIEDZ
Valanyan
Bóg
Bóg
Posty: 24
Rejestracja: 25 lip 2021, 13:54

Post autor: Valanyan »

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Podobnej sensacji mógł doświadczyć stojący niedaleko Żabi Kolec. Być może to właśnie jego pokora i bezinteresowność przyciągnęły patronkę rzemieślników, która potrafiła docenić dobrą strategię współpracy.
Zarówno ty, jak i twoi bracia możecie zwiększyć swoje szanse na odpowiedź, jeśli trochę pomyślicie o składnikach dobrej rozmowy. – Głos Valanyan, który rozbrzmiał wyłącznie w głowie Żaby, nie zdradzał żadnych emocji – był nieco chłodny, zamyślony, ale dalej przyjemny dla ucha. Wraz z nim nadeszła także kojąca aura obecności, niemalże jakby bogini stała tuż za nim, choć nie dało się jej zaobserwować.
Kiedy poruszasz jakiś temat, zastanów się, czy pasuje on do istoty, z którą chcesz się skontaktować. Mój wojowniczy brat Viliar prędzej posłuchałby o ranach, które zadałeś swoim przeciwnikom, niż o tych, które wyleczyłeś u pacjentów – Valanyan rozpoczęła swój prywatny wykład. Oj, będzie tego więcej! – Zastanów się także, w jaki sposób formułujesz swoją wiadomość. Thahar lubi luźne rozmowy i chętnie spoufala się ze swoimi rozmówcami, a Kammanor woli, gdy smoki zachowują dystans i powagę. Rzecz jasna, żadne z nas nie chce być lekceważone lub nieuprzejmie traktowane, dlatego pamiętaj o zachowaniu kultury. – Chyba tylko Riromi plułby na uprzejmość, ale kto o zdrowych zmysłach kierowałby do niego swoje modlitwy? – Czego jeszcze potrzebujesz? Cierpliwości. Rozumiem, że twoi bracia byli zawiedzeni, ale jeśli szybko się poddadzą, tym bardziej utwierdzą bogów w zdaniu, że nie warto było z nimi rozmawiać – wielu z nas ceni sobie wytrwałość. Bywamy także zajęci. Albo wcale nie mamy dostępu do świata śmiertelników, jak Immanor i Naranlea... Ach, powinnam była zacząć od tego. – Niezręczna cisza trwała tylko parę uderzeń serca. – Słyszałeś już o iskrach wieczności? Twoja matka mogłaby wprowadzić cię w ten temat... I zachęcam cię, byś podzielił się dzisiejszą nauką ze swoim rodzeństwem. – Po tych słowach energia bogini opuściła świątynię, ale przy łapach Żaby pojawiło się coś ciekawego: przezroczysta fiolka wypełniona zielonkawym płynem. Po otwarciu mikstura pachniała ziołami – być może przyda się w czasie leczenia.

Żabi Kolec:
eliksir leczący rany średnie

Licznik słów: 329
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Thahar
Bóg
Bóg
Posty: 67
Rejestracja: 17 mar 2020, 13:40

Post autor: Thahar »

Wstępnie nie inaczej został potraktowany Drapieżny, gdy pełen napięcia zatrzymał się przed piedestałem, na którym jeszcze przed sprowadzeniem iskry siedział Thahar. Wyglądało na to, że bóg nie zdecydował się jeszcze przyjąć swojej kamiennej formy, lecz niewątpliwie brak jego lokalnej, fizycznej reprezentacji nie oznaczał, iż nie nasłuchiwał spragnionych głosów... Po chwili stało się to, na co liczył adept.
Prawda jest taka, że nadawałbyś się do jednej i drugiej roli – Thahar odezwał się w myślach Drapieżnego tym ciepłym, przyjaznym tonem, który pozwalał smokom zapomnieć na chwilę o smutkach i nerwach. – Jeśli jeszcze nie wiesz, czego tak naprawdę pragniesz, wypróbuj oba zajęcia. Przyszłemu łowcy nie zaszkodzi trochę praktyki w walce, a wojownik też powinien znać się na zabijaniu zwierzyny... Kto wie, może nawet okryjesz w ten sposób swoją własną, wyjątkową ścieżkę życiową. Powodzenia, kolego!
Kiedy w umyśle Drapieżnego znowu zapadła cisza, coś apetycznego zmaterializowało się pomiędzy nim a piedestałem. Były to pieczone dzicze udźce, jeden z ulubionych pokarmów pana łowów.

Drapieżny Kolec:
+ 2/4 mięsa (dzik)

Licznik słów: 166
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Opiekun
Smoków Wolnych Stad
Smoków Wolnych Stad
Posty: 1437
Rejestracja: 09 lip 2014, 12:11

Post autor: Opiekun »

Przepełnione surowym oczekiwaniem nastawienie Bezgwiezdnego Kolca niestety nie było wystarczające aby przywrócić iskrę Naranlei, choć definitywnie kreowało podwaliny jego wyznania. Czy był jednak typem pełnym nadziei, czy prędzej twardo stąpającym po ziemi, musiał zdecydować później, gdy już pogodzi się z myślą, że czasami jedyną odpowiedzią będzie cisza. Kto wie, może to skłoni go do refleksji nad historią przytoczoną przez Przesilenie albo ogółem boskiej natury.

Nieco starsza od wcześniejszego grona Uciecha nie zrażała się milczeniem i choć jej nowa modlitwa również była krótka, bliższa formą do personalnych nadziei i uwag na prędko wymienianych ze zwykłymi smokami, być może właśnie na tym polegał urok jej odwiedzin. Nawet jeśli Naranlea kontynuowała milczenie, chłodnym kamiennym wzrokiem badając przestrzeń przed sobą, liczył się fakt, że Neira potrafiła odwiedzić miejsce kultu i odnaleźć komfort w samym towarzystwie jej podobizny.

Licznik słów: 133
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
👶🏼 UCZĘ SIĘ 👶🏼
Rudzik Płowy
Dawna postać
Iznu
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 199
Rejestracja: 17 kwie 2018, 15:16
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 100
Rasa: Skrajny
Opiekun: Fedelmid, Éibhear
Mistrz: Aen Aard
Partner: Ból za mostkiem

Post autor: Rudzik Płowy »

A: S: 1| W: 2| Z: 1| M: 4| P: 1| A: 1
U: B,L,A,O,Skr,Śl,W: 1 | MA,MO,MP: 2
Atuty: Boski ulubieniec, Niestabilny, Obrońca, Wybraniec bogów, Pechowiec
Iznu pamiętał dzień, w którym przyszło pożegnać mu jego matkę. Aelyah, szara, drobna smoczyca miała szczęście doświadczyć naturalnej śmierci, nim nastało Tedd Deireádh
górskiej wioski. Smoki i elfy mają w zwyczaju wprowadzać swoich pobratymców, którzy są na skraju swojego życia do niewielkiej kaplicy dedykowanej wszystkim przodkom. Tak postąpiono również z Aelyah. Iznu jako młody czarodziej odprowadzał swoją matkę do miejsca sakralnego z nieśmiało ukazującym się na pysku uśmiechem, a szara smoczyca – wyraźnie szczęśliwa, że niedługo przekroczy próg świata żywych i umarłych – spoglądała na swego syna z wdzięcznością, że jest przy niej w tej ważnej chwili. Ich ostatniej, wspólnej chwili.
Płowy nie czuł lęku, smutku czy żałoby widząc swoją matkę po raz ostatni. Aen Aard nie traktowało śmierci jako końca – przecież dla wszystkich stanie się to początkiem czegoś nowego, czegoś wiecznego. To jedynie zrzucenie z siebie śmiertelnego jarzma, porzucenie cielesności na rzecz trwania w szczęściu i błogości wśród istot, które przez całe dotychczasowe życie darzyło się miłością i zaufaniem. Niektórzy czuli żal, że byli zmuszeni pożegnać kogoś zbyt wcześnie – wszak musieli czekać dziesiątki księżyców, nim dane by im było zjednać się raz jeszcze z ulubionym. Ale Aen Aardczycy są cierpliwi.
Iznu stanął przed wejściem do kaplicy, obdarowując Aelyah ostatnim ciepłym spojrzeniem. Matka z wysiłkiem, lecz i z miłością okryła swojego syna swym potarganym, nieoszczędzonym przez los i czas skrzydłem i otuliła rogaty łeb swoim pyskiem.
“N’te tearth, an’weilas wedd. Synaeddan cónai shaent’en a te an cahlaw am t’elá. Essea’en rha.”


Przodkowie, choć śpiewem prowadzili go przez życie tak, jak powiedziała matka, nie potrafili lub nie chcieli pomóc mu umrzeć tak szczęśliwie, jak udało się to Aelyah. Odszedł tam, gdzie należało od zawsze jego serce a gdzie liczył, że jego Dom będzie taki, jak go zapamiętał.
Iznu odszedł przesycony rozgoryczeniem, cierpieniem i zawodem, a jego serce roztrzaskano mu na sto tysięcy drobnych sopli, nie mogąc znaleźć remedium na swój ból. A przecież był w swoim domu.
Smutek i rozgoryczenie rozlało się mgliście, gdy przodkowie powitali go, by następnie zaprowadzić do swojego nieśmiertelnego królestwa. Cierpienie rozpuściło się jak para wodna zanika w powietrzu, gdy smoczy pysk wydmuchnie powietrze w porę białego puchu. Roztrzaskane serce pozostało tam, gdzie legło uśmiercone ciało Iznu, bowiem dostało nowe, nieskalane smutkiem życie wśród Aen Aardczyków. Rudzik Płowy powitał swoją matkę, rodzeństwo, kuzynostwo, elfy, Fedelmida oraz Éibheara z uśmiechem, z niewyobrażalną radością i spełnieniem, darząc każdego z nich serdecznym uściskiem.
I podobnie szerokim uśmiechem chciałby kiedyś przywitać swojego syna. Lecz niekoniecznie musiał czekać, aż ten przekroczy próg śmiertelników.

Iznu. Wiesz już, czym jest nieśmiertelność. Wiesz, że Twe serce jest wielkie i nigdy nie zapomina, nawet mimo wszelkich przeciwności. Los nigdy nie był łaskawy, ale to Natura i jej dzieci winny przezwyciężyć ten trud i zmierzyć się z cierpkim Losem, aż ten stanie się naszym sprzymierzeńcem. Choć my nie zdołaliśmy Ci pomóc nim ten Cię zgładził, wiem, że Ty masz szansę dać komuś siłę i wiarę w to, że Niełamliwy będzie sprzyjający.
Jego nie sięgnęła jeszcze nieśmiertelność. Czas nie gra na Twoją korzyść.
Va faill, Ddraigwedd. Jesteśmy z Tobą i z Twoim synem.



Bezcielesna powłoka, którą istoty żywe przyjmowały pośmiertnie była dla wielu kultur czymś innym. Jedni uważali, że istoty mają duszę – jakoby ciało spirytualne w ciele śmiertelnym; drudzy patrzyli na nie jako świadomość, która błądzi po świecie w swojej niefizycznej formie; trzeci wierzyli, że to ich naturalna postać, zaś śmierć jest jedynie zaprzestaniem funkcjonowania ich cielesnej formy, która jedynie kładła na nich ograniczenia. Tymi trzecimi byli Aen Aardczycy. Lecz co do jednego, większość kultur była zgodna w swoich podaniach i wierzeniach.
Cokolwiek, co żyje po śmierci istoty, przyjmuje formę transparentną, niekolorową, niefizyczną – żadna istota posiadająca swoje organiczne ciało nie może dotknąć ducha, świadomości czy "niespętanej cielesnymi linami postać". Nie zawsze miało to miejsce w drugą stronę. Nie jeden raz duchy mogły w pewien sposób wpływać na świat śmiertelników w sposób bezpośredni, co często było jedynie fanaberią zbyt zabobonnych ras inteligentnych. Aen Aard natomiast wierzyło, że przodkowie wpływają na świat w sposób pośredni – dodając otuchy i siły swoim wybrankom. Do znacznie rzadszych zjawisk należało objawianie się astralnej formy istotom żywym, lecz nie było to niespotykane.
Być może miało to związek z bóstwami, które stoją ponad Czasem, Losem czy Naturą?

W świątyni spowitej nocnym mrokiem nisko nad ziemią unosił się kurz, zdatny do dostrzeżenia jedynie w nikłym momencie, gdy Księżyc uraczył jej wnętrze swym srebrnym blaskiem przebijając się przez drzewa Dzikiej Puszczy. W chwili, gdy Strażnik Ostępów wraz z Berim wkroczyli do świątyni, przymglone powietrze było zauważalne dla smoczych ślepiów. Woń przywodziła wspomnienie zwiedzonych wilgotnych jaskiń, tych tajemniczych, które zdawały się nigdzie nie mieć istniejącego końca, a zaraz nieprzygnębiających, a wzbudzających pragnienie odkrycia ich tajemnic. Korony drzew szelestem spadających na wietrze liści przypominały przemijanie życia po to, by dać narodziny czemuś nowemu. Ah... jakże wspaniała pora na swoistą kontemplację nad życiem. Czyż nie, Iznu?
Złoto-czerwona muzyka Natury w pewnym momencie wydała z siebie lekkie westchnienie – sprawiała wrażenie, jakby jej źródło znajdowało się w płucach i nozdrzach smoka. I być może to skojarzenie wcale nie mijało się z prawdą.
Bowiem gdzieś nieopodal – nieodkryty, dopóki światło Lleuad nie padło pod odpowiednim kątem – siedział były Czarodziej, obrońca Ziemi. Rogaty łeb nieznacznie wysunięty w przód, jakby przyglądał się swojemu synowi oraz Strażnikowi Ostępów, którego pamiętał tak dobrze ze stada Ziemi. Błogi, wręcz rozleniwiony uśmiech tkwił niezmiennie na jego pysku, kontrastując ze smutnymi, niegdyś bursztynowymi oczami, które dodają Płowemu kilkanaście dodatkowych księżyców. Łapa kurczowo trzymająca przed smokiem kostur bez swojego typowego szlachetnego zwieńczenia – choć teraz już zbędny, ale... Iznu zwyczajnie był do niego zbyt przywiązany. Jego postać – elf rzekłby, że prawdziwa – kojarząca się jednocześnie z półprzezroczystym kryształem oraz chmurą swobodnie wirującego w powietrzu kurzu i pyłu tworzyła jego nikłą sylwetkę, określając jego rogaty łeb, tułów, skrzydła, ogon.
Duchowe serce ścisnęło się radośnie w klatce piersiowej, a echo kolejnego westchnienia odbiło się od świątynnych skał i trafiło ponownie do uszu śmiertelników.
Rudzik poniósł swój wzrok na Strażnika.
Lub nie-śmiertelników.
– Mój synu, Beri... Sto tysięcy powitań dla Ciebie. Wraz z przodkami śpiewam Ci przez Twe życie licząc, że pamiętasz, iż zawsze będziemy trwać wszyscy u Twego boku. – delikatny, ściszony głos rozniósł się w powietrzu, nie kryjąc swojego źródła. Płowy pysk uśmiechnął się szerzej, a druga łapa chwyciła kostur wspierając się na nim i zbliżając do ramienia.
– I Tobie, szlachetny Strażniku Ostępów, sto tysięcy powitań. Ah... Przodkowie zdecydowali Cię pozostawić na dłużej na tym świecie?... – zapytał retorycznie, po czym pochylił swój łeb w geście szacunku do drzewnego. Wszak wiedział, że błogosławieństwo tak długiego życia wiąże się z ingerencją czegoś wyższego, niż Natura. Lecz... Jeszcze nie przyszło mu na myśl, że stał się samym Saevhern.
Po powitaniu dawnego stadnego pobratymca swój wzrok skupił już tylko na Berim. Przecież... to właśnie dla niego tutaj jest.

Licznik słów: 1121
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
Berius
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 857
Rejestracja: 15 mar 2019, 19:19
Stado: Waham się
Płeć: Samiec
Księżyce: 87
Rasa: Zwyczajny
Opiekun: Rudzik Płowy
Mistrz: Spękany Kamień/ Sztorm senpai

Post autor: Berius »

A: S: 1| W: 4| Z: 5| M: 1| P: 1| A: 2
U: W,B,L,MP,MO,MA,Skr,Kż: 1 | O,Śl: 2 | A: 3
Atuty: Zwinny, Chytry przeciwnik, Twardy jak diament, Uzdolniony, Wybraniec Bogów
Ten głos, siedział w głowie Beriusa bardzo głęboko. Jednak nigdy nie zapomniał do kogo należał. Przez chwilę myślał że traci zmysły i ten dźwięk jest tylko wytworem jego wyobraźni. Jednak ciekawość wzięła górę nad skupieniem i samiec mimowolnie powoli zaczął odwracać głowę do tyłu. Wtedy go ujrzał. Myślał że oczy go zawodzą i zaczął je przecierać. Nie był w stanie pojąc co się właśnie dzieje. Nagle stracił całkowicie zainteresowanie światem dookoła nawet bogowie nie dali by rady go w tym momencie przywołać do porządku. Jego ciało jakby dostało własnego sumienia i zaczęło się podnosić. Gdy stał już na równych nogach zaczął powoli zbliżać się do ducha. Z każdym krokiem jego serce biło coraz mocniej a oddech drżał. Gdzieś w połowie drogi z oczu Beriusa zaczęły płynąć ciężkie łzy. Gdy był już przed ojcem niemalże stykając się z nim pyskiem przystanął i trwał tak przed nim próbując zrozumieć że on tu jest. Oczy nie kłamały był tu. W końcu zdecydował się przemówić i drżącym głosem wypowiedział słowo tak dawno zapomniane przez jego paszczę.
-Tato...
Jego wyraz pyska zmienił się z niedowierzania w czystą radość.
-siedemdziesiąt pięć księżyców czekałem. Jesteś tu, naprawdę tu jesteś. Tak bardzo mi cię brakuje.
Przez łzy zaczął się śmiać, Nie mogąc wyrazić jak bardzo się cieszył że znów go widzi. Nie interesowało go czy to jest wymysł jego wyobraźni czy nie. Chciał po prostu być przy nim, bo właśnie przy tacie czuł się znów bezpiecznie i szczęśliwy.

Licznik słów: 240
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
→ Zwinny – brak

→ chytry przeciwnik – +2 ST do akcji przeciwnika raz na pojedynek/polowanie/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/polowaniu łowcy

→ uzdolniony – brak.

→ twardy jak diament – -1 ST do testów na Wytrz.

→ wybraniec bogów – +1 sukces do akcji raz na walkę/polowanie/raz na tydzień w leczeniu/raz na dwa tygodnie w polowaniu łowcy/misji.


Obrazek
Walki wygrane:7 Remisy:1 Wygrane walki bez rany:4
Strażnik Gwiazd
Prorok
Drzewo
Prorok
Awatar użytkownika
Posty: 4276
Rejestracja: 03 kwie 2018, 18:41
Stado: Prorocy
Płeć: Samiec
Księżyce: 28
Rasa: Drzewny
Opiekun: Lato
Partner: Infamia Nieumarłych

Post autor: Strażnik Gwiazd »

A: S: 2| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,W,O,A,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| MA,MO: 3
Atuty: Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny
Po spotkaniu Perły obecność kolejnego ducha wydała mu się nijaka, niemal bez znaczenia. Oczywiście była to jedynie zewnętrzna powłoka, bo na wszystko tego pokroju reagował niepokojem, z którym jakoś musiał sobie poradzić. Wyglądało na to, że nadszedł jakiś specyficzny czas w historii by dusze schodziły do swoich bliskich i wykonywały przykazaną im, bądź samodzielnie wynalezioną misję.
Przełknął zirytowanie. Emocję równie zwyczajną co wyniszczającą.
Nie pamiętał Rudzika zbyt dobrze. Nie w kontekście jego historii w Ziemi, charakteru, czy zarzutów jakie kierował do niego dawniej, lecz prędzej – nie potrafił stwierdzić jak i kiedy nastąpił jego koniec. Kluczowym pytaniem było zatem czy jego zniknięcie wynikało z egoizmu, czy jakiegoś tragicznego zdarzenia. Zmrużył ślepia nieco podejrzliwie, ale nie okazał wrogiej postawy. Wyglądał inaczej niż zapamiętał go czarodziej, bowiem mimo wiecznie obecnej, surowej aury, zdawał się bardziej rozluźniony, jakby w końcu zyskał na tyle pewności siebie, by nie traktować każdej konfrontacji jak potencjalnego pojedynku.
Tak – odpowiedział na jego pierwsze pytanie, jeszcze nim Krwawy zaczął swój powitalny rytuał – Przyjąłem imię Strażnik Gwiazd, pod patronatem młodej bogini Lata, Sennah – Również w szacunku skinął łbem, akurat w chwili, gdy pomarańczowy postanowił zbadać ducha z bliska. Strażnik poczuł zażenowanie widząc jego wybuch emocji, ale zdawał sobie sprawę, że obserwując się z dystansu również odczuwałby je co drugie słowo, czy ruch łapą. Zapewne dlatego był tak statyczny w dyskusjach.
Jak to się stało, że zniknąłeś? – zapytał, ani drgnąwszy. Liczył, że zmarły znał go już na tyle by wiedzieć iż oczekuje konkretu.

Licznik słów: 248
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
.
Obrazek
.
[color=#747475] [color=#8A6969]
[color=#B69278]
[color=#C63C3C] [color=#B88576]
Rudzik Płowy
Dawna postać
Iznu
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 199
Rejestracja: 17 kwie 2018, 15:16
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 100
Rasa: Skrajny
Opiekun: Fedelmid, Éibhear
Mistrz: Aen Aard
Partner: Ból za mostkiem

Post autor: Rudzik Płowy »

A: S: 1| W: 2| Z: 1| M: 4| P: 1| A: 1
U: B,L,A,O,Skr,Śl,W: 1 | MA,MO,MP: 2
Atuty: Boski ulubieniec, Niestabilny, Obrońca, Wybraniec bogów, Pechowiec
Ah... Fedelmidzie, jakże on był w tej chwili szczęśliwy. Elf rzekłby, że ujrzenie jego syna było wisienką na dziczyźnie spełnienia życia Iznu. Cierpienie zostało odegnane przez błogą dla jego ducha śmierć, gdy nieśmiertelni przodkowie wyciągnęli ku niemu swoją łapę, którą mógł dotknąć, a spotkanie po tylu księżycach swojego syna było... Było czymś jeszcze.
Elfy w swoich opowiadaniach głosiły, iż często, gdy istota umrze nie zaznając spokoju lub wybaczenia przed przekroczeniem progu światów może utkwić w miejscu. Czy było to spowodowane tym, że taka dusza nie ma na tyle sił lub nie chce odejść do gwiazd tak nieszczęśliwa, niespełniona – tego dwunogi nie wiedziały. Natomiast byli pewni tego, że niespokojni potrafili nieść rozpacz i ból, dopóki coś lub ktoś nie przyniesie im ulgi. Czy dotyczyło to również smoków? Niektóre elfy powiedziałyby, że tak, inne, że nie potrafią tego udowodnić.
A jednak z jakiegoś powodu Iznu to nie dotyczyło, a wbrew temu, co mogło się wydawać... przed odejściem żałował wielu rzeczy.
Dlatego można śmiało rzec, że ta chwila dla niego jest wszystkim.
Niemalże całą swoją uwagę poświęcił w tej chwili synowi, gdy ten – ku uciesze i uldze Czarodziejowi – dostrzegł jego bezcielesną formę. Powitał go uśmiechem; powitał jego uczucia uśmiechem; nim też pragnął zmazać łzy syna. Lekko – bowiem niespętany starością i cielesnymi ograniczeniami – uniósł się na łapach i zbliżył o dwa kroki, wychodząc na spotkanie z Berim. Rogaty łeb wysunął w przód, skrzydłami zaś poruszył i na wpół rozłożył je – można by rzec, że niedbale – dając pomarańczowemu choćby mentalne poczucie bezpieczeństwa. Nie dlatego, jakoby dla Iznu syn nadal miał zaledwie kilka księżyców.
Rudzik Płowy dbał o bezpieczeństwo wszystkich.
– Beri... Nie obawiaj się, synu. Ten świat został pozbawiony jedynie mojego ciała, lecz ja nigdy go nie opuściłem. Nasi przodkowie od Dnia Początku mieli Cię w swojej opiece... Byś nie był sam. Wiedz, Ardwedd, iż ja zawsze przy Tobie czuwałem. – łagodny głos rozbrzmiał wokół, wyraźny i słyszalny zarówno dla jego syna, jak i Strażnika Gwiazd.
Strażnik Gwiazd...
Choć Iznu skupiał całą swoją uwagę Beriemu, nie mógł przejść obojętnie obok niego fakt, jak wspaniałe, oh, bogowie – jak niesamowite imię przybrał ten Saevhern. Przechylił delikatnie głowę i posłał smutne ślepia w stronę drzewnego, wpatrując się krótką chwilę. Jakimś sposobem... charakter Rudzika powodował, że ten był pewny, że Strażnik odnajduje się w swojej roli co najmniej doskonale.
Splótł krótką wiadomość mentalną dedykowaną jedynie umysłowi byłemu Ziemistemu.
~~ Ah, najszlachetniejszy Strażniku Gwiazd... Oddaję Ci nieskończony szacunek i to zaszczyt móc Cię poznać jako Wiedzącego, jako łącznika dwóch światów. Pragnę odpowiedzieć na Twe pytanie i jeżeli przodkowie pozwolą, kontynuować rozmowę w późniejszym czasie. Wybacz mi mą arogancję, lecz... Beri potrzebował przez swe życie wsparcia i jestem tu, by mu wskazać drogę przez życie.~~
Krótka wiadomość nasycona typową dla Płowego łagodnością i stoicyzmem, przyklepana jego bladym uśmiechem. Przekręcony nieznacznie w stronę Strażnika łeb wyprostował się, by móc poświęcić już resztę swojej uwagi synowi.
– Beri, mój drogi... Dzieci Aen Aard oddając swoich bliskich w objęcia przodków cierpliwie czekały, by któregoś dnia się zjednoczyć w górze, gdzie żyli wszyscy, których znają, a którzy ich kochają. Dzięki temu ich serca pozbawione były rozgoryczenia czy smutku, bowiem wiedzieli, że to tylko kwestia Czasu, nim ujrzą się ponownie. Pozwalało im to iść przez życie z wiedzą, że pożegnali tylko materialne ciała swoich bliskich – oni nadal byli wśród nich. Gdy nadchodził czas, rodzina, którą puścili wolno wyciągała do nich rękę i prowadziła ich do nieśmiertelnej błogości, by nie kroczyli już dalej sami.
Dziś Los obdarzył mnie możliwością przyjścia do Ciebie, lecz nie po Ciebie. Lecz kiedyś nadejdzie Czas Końca, w którym i ja wyciągnę do Ciebie łapę i będziemy trwać razem ku wieczności. W tej chwili nie masz się czego obawiać, moje drogie dziecię. Jestem tutaj... Jestem tutaj dla Ciebie, chcąc wspomóc Cię, nim będziesz mógł dołączyć do nas.

Licznik słów: 633
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
Berius
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 857
Rejestracja: 15 mar 2019, 19:19
Stado: Waham się
Płeć: Samiec
Księżyce: 87
Rasa: Zwyczajny
Opiekun: Rudzik Płowy
Mistrz: Spękany Kamień/ Sztorm senpai

Post autor: Berius »

A: S: 1| W: 4| Z: 5| M: 1| P: 1| A: 2
U: W,B,L,MP,MO,MA,Skr,Kż: 1 | O,Śl: 2 | A: 3
Atuty: Zwinny, Chytry przeciwnik, Twardy jak diament, Uzdolniony, Wybraniec Bogów
Gdy Ojciec podszedł do syna Beri miał wrażenie że znów jest pisklakiem który obawia się świata dookoła mimo to jego opiekun chroni go i napełnia miłością. Przez łzy samiec zaśmiał się słuchając słów Rudzika. Zabawne był sposób w jakim się wypowiadał. Niczym mędrzec który gada zagadkami. Jednak rozumiał wszystko co mówił i to napawało jego serce ciepłem i szczęściem. Po chwili otarł łzy i spojrzał z uśmiechem i szklistymi oczami na ojca.
-Tak bardzo chciałem znów być z tobą i pewnie chciałbym nawet teraz z tobą pójść lecz zrozumiałem że jeszcze nie jest mi to dane i muszę najpierw zająć się naprawą tego co zniszczyłem. No i muszę zadbać by moje dzieci były bezpieczne.
Po raz kolejny łzy zaczęły spływać mu po po policzkach lecz nie było już ich tak dużo jak poprzednio i towarzyszył im też śmiech.
-Masz wnuki wiesz... Chociaż jednego może już poznałeś. Nazywa się Lumi i niestety jest już na tamtym świecie.
Berius po tych słowach nieco spuścił głowę i posmutniał.
-Nie udało mi się go uratować tato. Byłem zbyt słaby. Proszę odnajdź go i powiedz że przepraszam.
Uczucie winy znów go spowiło ale obecność taty sprawiło że nie było aż tak trudne do utrzymania.

Licznik słów: 199
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
→ Zwinny – brak

→ chytry przeciwnik – +2 ST do akcji przeciwnika raz na pojedynek/polowanie/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/polowaniu łowcy

→ uzdolniony – brak.

→ twardy jak diament – -1 ST do testów na Wytrz.

→ wybraniec bogów – +1 sukces do akcji raz na walkę/polowanie/raz na tydzień w leczeniu/raz na dwa tygodnie w polowaniu łowcy/misji.


Obrazek
Walki wygrane:7 Remisy:1 Wygrane walki bez rany:4
Rudzik Płowy
Dawna postać
Iznu
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 199
Rejestracja: 17 kwie 2018, 15:16
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 100
Rasa: Skrajny
Opiekun: Fedelmid, Éibhear
Mistrz: Aen Aard
Partner: Ból za mostkiem

Post autor: Rudzik Płowy »

A: S: 1| W: 2| Z: 1| M: 4| P: 1| A: 1
U: B,L,A,O,Skr,Śl,W: 1 | MA,MO,MP: 2
Atuty: Boski ulubieniec, Niestabilny, Obrońca, Wybraniec bogów, Pechowiec
– Synu... Me serce rozpiera duma. Pełna odpowiedzialność za swe życie wiąże się z niemałą odwagą, drogi Beri, bowiem wiele serc Ddraigean spowitych jest strachem, a ten jest naszym nieprzyjacielem. Żadne dziecię Natury nie pozna pełni szczęścia bojąc się całej swej drogi przez życie. Ale Ty... – przechylił i obniżył nieznacznie łeb, by spojrzeć mu w czerwone ślepia – Ty, mój drogi Beri, nie boisz się stawić czoła życiu, by naprawić swoje błędy. Trwaj tak, Ardweed, a Twe serce zazna spokoju, na które zasługuje.
Uśmiechnął się z pewnym rozczuleniem na wspomnienie o jego pisklęciu. Ah, dar Natury w takiej postaci był tak pięknym błogosławieństwem dla każdej istoty, która jest gotów okazać nowej duszy całą swoją miłość. Natomiast śmierć...
Rudzik westchnął przeciągle. Poczuł smutek widząc, jak wiele bólu musiało to zadać Beriemu i choć sam był wychowany w inny sposób, był empatyczny i potrafił zrozumieć, że... należy do mniejszości, która ma takie podejście do Czasu Końca żyjących.
– Lumi... – szepnął, zastanawiając się nad czymś. – Tak... być może Los pozwolił mi go ujrzeć, gdy jego przodkowie wyciągnęli doń łapę, albowiem nie byłem to ja. Jestem pewien, że Lumi jest teraz w dobrych rękach, synu. Pamiętaj, że odeszła tylko jego cielesna powłoka, a wkrótce już go będziesz mógł ujrzeć. Masz me słowo, Beri. Nie żałuj tego, że Życie idzie przodem, rysując różny Los tym, komu daje cząstkę siebie. – posłał Beriemu pełen zrozumienia wzrok, ale i pytający – jakby duch chciał się upewnić, czy jego syn mu wierzy. Przecież... miał niezbity dowód na jego słowa tuż przed sobą.
– Synu... Opowiesz mi o pozostałych Dzieciach? O swoich bliskich? O tym... jak się czujesz? – zapodał z najszerszym – jak do tej pory – uśmiechem, oddając tym samym głos pomarańczowemu.

Licznik słów: 288
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
Berius
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 857
Rejestracja: 15 mar 2019, 19:19
Stado: Waham się
Płeć: Samiec
Księżyce: 87
Rasa: Zwyczajny
Opiekun: Rudzik Płowy
Mistrz: Spękany Kamień/ Sztorm senpai

Post autor: Berius »

A: S: 1| W: 4| Z: 5| M: 1| P: 1| A: 2
U: W,B,L,MP,MO,MA,Skr,Kż: 1 | O,Śl: 2 | A: 3
Atuty: Zwinny, Chytry przeciwnik, Twardy jak diament, Uzdolniony, Wybraniec Bogów
Słowa ojca pocieszały go niesamowicie szczególnie że potrzebował tego teraz tak bardzo. Gdy ten spytał się o jego dzieci był nademiar szczęśliwy i od razu zabrał się do odpowiedzi.
Najstarszy jest Iphi wyrósł na wspaniałego uzdrowiciela i ziemia bardzo go ceniła. Niestety też najsłabiej pszedtrwał rozstanie z moją partnerką i uznał mnie za wroga. Z tego co wiem to niedawno jakoś odszedł za granice. Mam nadzieję że spotkam go i zdążę przeprosić. Następna urodziła się Zirka moja jedyna córka. Jest wspaniałą wojowniczką i moim największym skarbem. Cały czas jestem z nią w kontakcie więc staram się by miała jak najlepsze życie. Jest też Makron ktury urodził się w trakcie naszego rozstania więc nie miałem okazji go bardziej poznać. Słyszałem też że jeszcze jeden się urodził ale co do niego mam wątpliwości czy na pewno jest mój... Oczywiście przyjął bym go pod swoje skrzydła ale obawiam się że moja dawna partnerka czegoś mi nie powiedziała nim odeszła.
Starał się utrzymać pozytywny wyraz twarzy i szybko zakończyć temat by się nie dopytywał bardziej o to.
-A no i jeszcze był Lumi ale o nim już wiesz.

Licznik słów: 184
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
→ Zwinny – brak

→ chytry przeciwnik – +2 ST do akcji przeciwnika raz na pojedynek/polowanie/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/polowaniu łowcy

→ uzdolniony – brak.

→ twardy jak diament – -1 ST do testów na Wytrz.

→ wybraniec bogów – +1 sukces do akcji raz na walkę/polowanie/raz na tydzień w leczeniu/raz na dwa tygodnie w polowaniu łowcy/misji.


Obrazek
Walki wygrane:7 Remisy:1 Wygrane walki bez rany:4
Strażnik Gwiazd
Prorok
Drzewo
Prorok
Awatar użytkownika
Posty: 4276
Rejestracja: 03 kwie 2018, 18:41
Stado: Prorocy
Płeć: Samiec
Księżyce: 28
Rasa: Drzewny
Opiekun: Lato
Partner: Infamia Nieumarłych

Post autor: Strażnik Gwiazd »

A: S: 2| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,W,O,A,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| MA,MO: 3
Atuty: Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny
Czy odpowiedź dotycząca zniknięcia byłaby aż tak długa, bądź trudna, że nie mógł jej przedstawić od razu?
Duch wzbudził niechęć Strażnika, ale raczej nic poza tym, biorąc pod uwagę że dawne uprzedzenia ustąpiły miejsca nowym, w które Rudzik nie wpisywał się jeszcze aż tak mocno. Ledwie zauważalnie po prostu skinął łbem, czekając cierpliwie na swoją kolej. Lubił być doinformowany, więc nie zamierzał nigdzie odchodzić, zwłaszcza że sposób w jaki Berius zamierzał przedstawić swoją historię mógł zdradzić, czy rzeczywiście wziął sobie krytykę do serca. Chwalenie pomarańczowego za odwagę do życia wydało się nie bez powodu bardzo ironiczne, ale drzewny powstrzymał się od kąśliwych uwag. W końcu traumatyzowanie bliskich próbą samobójczą nie było aż tak warte wspomnienia. Inne rzeczy były.
Nie chcę wam przerywać, lecz jak sam wspomniałeś Rudziku Płowy, twe przybycie, może się okazać wyjątkowo cenne przy wewnętrznej przemianie Beriusa. Przez swą impulsywność i potrzebę samodzielności zniszczył wiele cennych relacji. Zapewne przez to, że opuściłeś go tak wcześnie próbował na oślep odnaleźć swoją własną ścieżkę, zapominając o wartości jaka płynie z rozumienia i słuchania innych smoków – Mówił spokojnie, ale stanowczo, zwracając na siebie uwagę – To dobry moment abyś go pouczył – To ostatnie sformułował w nieco surowszej, lekko rozkazującej formie. Zawsze kiedy czuł odrobinę więcej swobody, a czuł że ma rację przy swoich pouczeniach, pozwalał sobie na więcej. Wiedział jednak, że powinien nad tym panować, więc odchrząknął lekko i dodał – Pierwotnie właśnie w tym celu tutaj przybyliśmy. Aby wyznał swoje winy i złożył słowo, na siebie i bogów, że będzie dążyć do zmian

Licznik słów: 256
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
.
Obrazek
.
[color=#747475] [color=#8A6969]
[color=#B69278]
[color=#C63C3C] [color=#B88576]
Rudzik Płowy
Dawna postać
Iznu
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 199
Rejestracja: 17 kwie 2018, 15:16
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 100
Rasa: Skrajny
Opiekun: Fedelmid, Éibhear
Mistrz: Aen Aard
Partner: Ból za mostkiem

Post autor: Rudzik Płowy »

A: S: 1| W: 2| Z: 1| M: 4| P: 1| A: 1
U: B,L,A,O,Skr,Śl,W: 1 | MA,MO,MP: 2
Atuty: Boski ulubieniec, Niestabilny, Obrońca, Wybraniec bogów, Pechowiec
Przez cały ten czas, w którym słowa Beriego lały się z jego pyska tak, jakby od dnia swojego wyklucia czekał na ten moment, Rudzik nie odrywał od niego swoich smutnych, niegdyś bursztynowych ślepiów, natomiast z pyska na ułamek uderzenia serca nie schodził pogodny uśmiech. Wszak jego oczy nie były refleksją jego emocji czy stanu psychicznego. Po prostu... wyglądały poczciwie.
Z niezwykłym zainteresowaniem wysłuchał syna i poszerzył kąciki swych ust ciesząc się z tego, że Beri dzielił się z nim dobrymi chwilami, zostawiając w tle te smutne.
Wtem wtrącił się Strażnik.
Masywny łeb zwrócił się w kierunku głosu Wiedzącego, wysłuchując jego... wersję życia syna Płowego.
Gdy Iznu jeszcze stąpał po tych ziemiach, kojarzył charakter Strażnika i jego nastawienie wobec innych z drzewem, które – notabene – jest nierozłączne z jego rasą. Porównywałby je do... chropowatości kory sędziwego dębu. A odchrząknięcia Saevhern dodatkowo ubarwiały to porównanie w metaforycznej głowie Rudzika.
No, ale przecież kochał Naturę i wszystkie jej dzieci. A Los wraz z Czasem wpływają na całe drzewo, nie tylko jego fakturę. Iznu nie odczuwał żadnych uprzedzeń, lecz to, co Strażnik mu powiedział, nie było zaskoczeniem dla beżowego, że akurat z jego pyska padły tak ułożone słowa.
Płowy wypuścił nadmiar powietrza ze swych płuc i zebrał myśli, wytrącając się ze swojego filozoficznego zbłąkania.
– Mądry Strażniku Gwiazd... Ddraige nie od dziś kierują się emocjami. Natura nie urodziła nas, abyśmy przeżyli jej dar polegając jedynie na spokoju naszego rozsądku. Błądzenie po ścieżkach oznacza, że Los z pewnego powodu te drogi przed nami zaciera; plącze je i wtapia we mgłę; sprowadza na nie ulewę, aby wszystko wokół zdawało się być płynącą donikąd rzeką, w której trzeba nauczyć się pływać. Smok, którego serce stoi po stronie emocji zacznie walczyć z przeciwnościami od razu. Nieraz bezskutecznie, lecz z uporem godnym naszych najstarszych przodków, niezłamani, bowiem chcą wydostać się z doliny, w której zostali zalani. Serce smoka niewysyconego emocjami a spokojem postępuje... inaczej. – przełknął ślinę, odchylając swój kostur od ramienia i przenosząc na niego swój ciężar. – Postrzegają Los nie jako zagrożenie, lecz możliwość. Okazując swój spokój zdolni są do przemyślenia i przewidzenia tego, co Los dla nich szykował i przekraczają jego przeciwności ze świadomą odwagą, lecz podatni na zbłądzenie w swych myślach. Ddraig nie wybiera po czyjej stronie stoi jego serce. Ddraig nie wpłynie na Los czy Czas, nie może liczyć na jego wsparcie lub litość... Ah, wszak są to byty o wiele potężniejsze od nas, których wystrzegają się nawet nasi przodkowie. Winniśmy im wszyscy pokorę. – opowiedział, patrząc raz po raz to na Strażnika, to na syna, wyraźnie kierując swoją skomplikowaną metaforę ku nim obu.
Odwrócił rogaty łeb w stronę Beriego, przenosząc swój monolog na jednego odbiorcę.
– Lecz jeżeli na mglistej drodze, skąd myślimy, że nie ma wyjścia odnajdziemy łapę, która wyciąga do nas chęć pomocy... Niemądrze jest kroczyć dalej samemu, drogi Beri. Odepchnięta łapa może okazać się tą, która sama potrzebowała pomocy i wytrącona z równowagi mogła przegrać swoją bitwę z Losem. Synu... Życie obserwuje Twoje poczynania i wyciągnie konsekwencje. Niezależnie od tego, czy Twoje fizyczne ciało kroczy między żywymi, czy przeszedłeś już przez próg... Nasz dar pochodzi od jego siostry, Natury. A Życie ma prawo wkroczyć i z pomocą Losu wpłynąć na nie w sposób, w który nie zdołamy przewidzieć... a może nawet przejść. Dlatego każdy podarunek jaki dostajemy, powinien być odebrany z wdzięcznością i szacunkiem, powinien być pielęgnowany i chroniony. Nawet u schyłku swojego Czasu.
Lecz ani Życie ani Los nie są istotami żywymi – wszak nie są to dzieci Natury, a jej bracia. Nie posiadają sumienia, nie posiadają emocji, które mogłyby nimi kierować. Niektórzy rzekliby, że nie są nawet sprawiedliwi...
– zawiesił na krótką chwilę głos. – Są za to bezwzględni i nie zawahają się przed zrzuceniem na Dzieci Natury trudu bądź szczęścia. Taki jest Los. A Życie towarzyszy mu oceniając Twoje poczynania i wyciąga konsekwencje.
Oni wszyscy dotknęli Cię boleśnie i zadali mnóstwo cierpienia, które niewątpliwie tli się w Tobie już od dawna, mój synu. Jeżeli... Jeżeli przed wyznaniem swych win chcesz opowiedzieć coś więcej o swym życiu, drogi Beri... Mam otwarte serce. Lecz, ah... obawiam się, że nie jest mi dane udzielać Ci rozgrzeszenia.
– uśmiechnął się blado, jakby chciał tym pocieszyć pomarańczowego.
– Niech Twa dusza podąży ku spokojowi, Ardwedd. – pochylił swój łeb, oddając głos Beriemu.

Licznik słów: 711
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
Berius
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 857
Rejestracja: 15 mar 2019, 19:19
Stado: Waham się
Płeć: Samiec
Księżyce: 87
Rasa: Zwyczajny
Opiekun: Rudzik Płowy
Mistrz: Spękany Kamień/ Sztorm senpai

Post autor: Berius »

A: S: 1| W: 4| Z: 5| M: 1| P: 1| A: 2
U: W,B,L,MP,MO,MA,Skr,Kż: 1 | O,Śl: 2 | A: 3
Atuty: Zwinny, Chytry przeciwnik, Twardy jak diament, Uzdolniony, Wybraniec Bogów
Nie wiedział że dziś spotka swojego ojca dlatego też nie spodziewał się że powie mu o swoich błędach. Wziął głęboki oddech i zaczął mówić.
-Ojcze jest jedna rzecz którą chce ci powiedzieć. Chcę byś wiedział że nie jestem tak dobrym smokiem jak sobie mogłeś wyobrażać. Zawiodłem cie wiele razy. Kiedy... kiedy odszedłeś nie wiedziałem co robić. W moim sercu narastało zło a ja nie zdążyłem się w porę zorientować co robię nim nie sięgnąłem dna.
Przerwał gdy wstyd nie pozwalał mu wypowiedzieć kolejnych słów. Bał się nie tyle upokorzenia co smutku taty. Był dla niego wszystkim dlatego nie chciał go krzywdzić wiadomością że jego wspaniały syn go zawiódł.
-Tato ja... ja chciałem zostać przywódcą i byłem gotów nawet odejść ze stada by to osiągnąć. Chciałem być kimś i zaślepiony tym celem raniłem nie tylko stado ale i moją rodzinę. Niestety nigdy chyba nie znajdę rozgrzeszenia za to co zrobiłem ale będę dążył do naprawienia choć części tego co zrobiłem. Przepraszam cię ojcze. Przepraszam.

Licznik słów: 163
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
→ Zwinny – brak

→ chytry przeciwnik – +2 ST do akcji przeciwnika raz na pojedynek/polowanie/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/polowaniu łowcy

→ uzdolniony – brak.

→ twardy jak diament – -1 ST do testów na Wytrz.

→ wybraniec bogów – +1 sukces do akcji raz na walkę/polowanie/raz na tydzień w leczeniu/raz na dwa tygodnie w polowaniu łowcy/misji.


Obrazek
Walki wygrane:7 Remisy:1 Wygrane walki bez rany:4
Rudzik Płowy
Dawna postać
Iznu
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 199
Rejestracja: 17 kwie 2018, 15:16
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 100
Rasa: Skrajny
Opiekun: Fedelmid, Éibhear
Mistrz: Aen Aard
Partner: Ból za mostkiem

Post autor: Rudzik Płowy »

A: S: 1| W: 2| Z: 1| M: 4| P: 1| A: 1
U: B,L,A,O,Skr,Śl,W: 1 | MA,MO,MP: 2
Atuty: Boski ulubieniec, Niestabilny, Obrońca, Wybraniec bogów, Pechowiec
Ahh, gwire Beri... Rudzik nawet po śmierci jest naiwny niczym nieskażone złem pisklę, lecz nie jest ślepcem. Wszak nawet na starość, gdy jego ciało więdło pod wpływem minionego Czasu, jego wzrok trzymał się bardzo dobrze. Te niegdyś bursztynowe ślepia, które teraz wpatrują się w syna obserwowały go z góry i widziały wiele. Być może nadal niedostatecznie – przecież nie mógł znać całego życia, wszystkich sekretów i myśli Beriego. Ale widział, że cierpi.
Czyż nie dlatego właśnie Iznu się tu znalazł?
Po niedługiej chwili Płowy zebrał myśli i wziął wdech, by nadać im wydźwięk.
– Ah, an'weilas Ardwedd... Czyżbyś zapomniał początku naszej rozmowy, moje drogie dziecię? Śpiewając Ci przez drogę Twego życia obserwowałem to, co czuje Twe serce, Beri. Choć cierpliwie czekam na chwilę, w której Czas pozwoli się nam zjednoczyć, pamiętaj, że przyszedłem tu by odegnać Twe duchowe utrapienia. – pochylił lekko kwadratowy łeb, by spojrzeć pomarańczowemu w jego czerwone, poruszone doświadczeniem ślepia.
– Czułem bijące cierpienie, żal, złość i Twe roztargnione, rozszarpane serce. Lecz Beri, moje Dziecię Aen Aard... Szczęście i odnalezienie drogi polega na robieniu błędów. Nie zaistnieje szczęście, jeżeli nie dostrzeże się cierpienia. Nie zaznamy spokoju, gdy naszemu życiu zabraknie emocji i złych przeżyć. A być może... – uśmiechnął się blado. – Być może do poczucia szczęścia i spokoju brakuje możliwości docenienia chwili...?
Synu, prawdziwe rozgrzeszenie musisz dać sam sobie w chwili, gdy dotrze do Ciebie zrozumienie, iż jesteś w zgodzie ze swoim sumieniem, a poczucie winy odejdzie w niepamięć. Nie zostawaj kimś ważnym dla samego bycia rozpoznawanym, Beri. Niech Los sam wplecie Ci taką opowieść, gdy uzna to za stosowne. Dziecię Aen Aard, poszukuj chwil, w których poczujesz, że Twe serce bije spokojnie, a pierś zalewa ciepłe, przyjazne uczucie. Poszukuj miejsc, od których Twe oczy nie zechcą nigdy uciec, chcąc wyłapać każdy, najpiękniejszy detal, jaki skrywa Natura. Odnajdź istoty, przy których będziesz wiedział, że zechcesz z nią spędzić resztę Czasu po tej stronie świata.
– dotychczasowy uśmiech zanikł, odsłaniając... smutek.
Rudzik opuścił głowę i wlepił swe ślepia gdzieś w kamienną podłogę pod ich łapami.
– ...podążaj za szczęściem, Beri. I oby Los był dla Ciebie jak najłaskawszy. – dopowiedział szeptem, po czym – nietypowo nawet jak na swą filozoficzną postawę – pogrążył się w ślepym zamyśleniu.
– ... synu... Czując, że przodkowe śpiewają mi ostatni wers swej pieśni prowadzącej mnie przez życie, przez grubą powłokę nadziei moje serce krzyknęło w rozpaczy, że to miejsce – świat, w którym smoki wyznają tutejszych bogów – to miejsce... nigdy nie sprawiło, bym poczuł się jak w Domu. Myśli o Aen Aard zbyt często nachodziły mnie i wzniecały pożar uczuć, nad którym w końcu nie zdołałem zapanować widząc tutejszy Tedd Cogaidh. Choć głosiłem siebie jako obrońcę, ogarniała mnie trwoga na obecność Wojny i cierpienia. Nie byłem szczęśliwy, Beri. Piękno Natury przestało cieszyć. Rozmowy z pobratymcami przynosiły niezrozumienie. Musiałem... musiałem odejść tam, skąd przybyło me serce. – uśmiechnął się gorzko, zaciskając powieki.
– Wyleciałem na południe. Z pomocą Czasu, po księżycu drogi dotarłem do gór, w których znajdowała się ma wioska, Aen Aard. Ah... niestety... moje serce doznało ogromnego bólu, gdy dowiedziałem się, że miast znaleźć swych drogich pobratymców, na miejscu znajdowali się Dh'oine – elfy o okrągłych uszach. I o wielce nieczystych duszach i sumieniu.
Nie zdołałem odnaleźć tam spokoju, mój synu. Ludzie mieli zbyt wiele krwi na swych rękach. Krew elfów, smoków, krasnoludów, gnomów, moja własna... Ściekała niczym lód wiszący u sklepienia jaskini, który topniał w upalny dzień.

Iznu westchnął. Ktoś stojący z boku pomyślałby, że z ulgą, jakby sam próbował się w tej chwili rozgrzeszyć.
– Wierzę, że tutaj Los będzie dla Ciebie łaskawszy, synu. Niech Twe serce nie rezygnuje ze swojego szczęścia.

Licznik słów: 605
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
Berius
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 857
Rejestracja: 15 mar 2019, 19:19
Stado: Waham się
Płeć: Samiec
Księżyce: 87
Rasa: Zwyczajny
Opiekun: Rudzik Płowy
Mistrz: Spękany Kamień/ Sztorm senpai

Post autor: Berius »

A: S: 1| W: 4| Z: 5| M: 1| P: 1| A: 2
U: W,B,L,MP,MO,MA,Skr,Kż: 1 | O,Śl: 2 | A: 3
Atuty: Zwinny, Chytry przeciwnik, Twardy jak diament, Uzdolniony, Wybraniec Bogów
Gdy słuchał wyjaśnień ojca po jego poliku popłynęła łza. Już rozumiał dlaczego odszedł. On tak samo nie czuł się w stadzie jak w domu z tą różnicą że on wiedział gdzie powinien go szukać. Niestety Beri jeszcze tego nie wie. Powolnym krokiem podszedł tak blisko jak mógł i pochylił głowę. Wyglądało to jak by oparł ją o pierś ojca mimo iż nie miał ciała. Czuł że nie zostało mu dużo czasu i niedługo po raz kolejny zniknie ale miał jeszcze coś do powiedzenia.
-Mimo iż twoje ciało jest daleko to masz swój pomnik pamięci w Ziemi. Stworzyłem go by być jak najbliżej ciebie. Może i nie mam teraz do niego dostępu ale wiedz że zawsze jesteś w domu. Jeśli będziesz chciał sobie o tym przypomnieć to spójrz na figurkę którą mi kiedyś dałeś. Ma ją teraz moja córka. Twoja rodzina. Zawsze twoja część będzie w domu. Ja sobie dam radę więc chcę byś miał baczenie teraz na nią. Już dawno wybaczyłem ci twoje zniknięcie. Niech to będzie twoje rozgrzeszenie. Wybaczyłem wszystko.
Mimo nadal płynących łez uśmiechnął się nadal trzymając pochylony łeb.
-Mimo wszystko nie mogę cię puścić. Nie chcę byś odchodził.
Oznajmił łamliwym głosem.

Licznik słów: 194
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
→ Zwinny – brak

→ chytry przeciwnik – +2 ST do akcji przeciwnika raz na pojedynek/polowanie/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/polowaniu łowcy

→ uzdolniony – brak.

→ twardy jak diament – -1 ST do testów na Wytrz.

→ wybraniec bogów – +1 sukces do akcji raz na walkę/polowanie/raz na tydzień w leczeniu/raz na dwa tygodnie w polowaniu łowcy/misji.


Obrazek
Walki wygrane:7 Remisy:1 Wygrane walki bez rany:4
Rudzik Płowy
Dawna postać
Iznu
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 199
Rejestracja: 17 kwie 2018, 15:16
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 100
Rasa: Skrajny
Opiekun: Fedelmid, Éibhear
Mistrz: Aen Aard
Partner: Ból za mostkiem

Post autor: Rudzik Płowy »

A: S: 1| W: 2| Z: 1| M: 4| P: 1| A: 1
U: B,L,A,O,Skr,Śl,W: 1 | MA,MO,MP: 2
Atuty: Boski ulubieniec, Niestabilny, Obrońca, Wybraniec bogów, Pechowiec
Iznu choć nigdy nie żył w sposób, w który sugerowałby, że chce coś po sobie zostawić lub chce być zapamiętany, wieść o tym, że został utworzony dla niego jakikolwiek memoriał...
Ah.
Ta chwila należała do najwspanialszych od czasów drugiego Tedd Deireádh aep Aen Aard. Od czasów, w których przybył do Wolnych Stad.
Wypuścił zalegające powietrze w płucach w sposób, który przypominał stłumiony śmiech, a spomiędzy ust błysnął kształt jego kłów.
– Beri... synu. Niech Los oświeca Ci drogę i obyś znalazł jeszcze dom, bowiem to jest Twój szczytny cel. Ja już w nim jestem... i czekam na Ciebie. – uśmiechnął się szczerze i spokojnie.
– Masz jeszcze swoje zadanie do wykonania po tej stronie świata, lecz przodkowie wiedzą, że jesteś gotowy, by je wykonać i zaznać upragnionego spokoju. Te'breawenn, Ardwedd. An te aelorg thae Bhaile.
Wiedz, że Cię kocham, Beri. I Ty nieś miłość tym, którzy jej potrzebują.

Licznik słów: 148
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej