OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Mina mu zrzedła. Dostali dwa punkty, ale co, że niby ich historia i tak była gorsza? Spiorunował spojrzeniem proroka i ledwo powstrzymał się przed jakimś komentarzem, nawet jeśli potencjalnie przeznaczonym tylko dla uszu siostry i własnej drużyny. Zamiast tego zaburczał pod nosem, kiedy cały ten Chochlik zasugerował słowo-klucz. Podstęp. Mogli z tym pracować, ale zdecydowanie wolałby pociągnąć dalej historię jego drużyny. Nawet nie zauważył, kiedy wciągnął się w całą zabawę – pomimo początkowej niechęci do jej formy – i chwilowo zapomniał o sytuacji z bratem.Trzepnął uchem. Nie był tak dobry w wymyślaniu takich rzeczy, więc znowu pozwolił swojej drużynie mówić. Musiał się nieco wysilić, żeby zrozumieć co mówił Hisseth, a że młodszy miał bardzo dużo do powiedzenia, to Blysigr musiał zaangażować więcej komórek mózgowych w pojęcie tego całego niewyraźnego słowotoku. Podrapał się po głowie. No, miało to sens, a im więcej osób mówiło, tym bardziej wszystko składało się w całość. Pokiwał bratu głową, a potem Vearenie, a potem jeszcze znowu Hissethowi. I westchnął.
— A może ci bogowie mogli się kontaktować ze smokami, skoro lód topniał? I zaczęli ich przekonywać, że powinni ziać tym lodem i chłodnym ogniem w ścianę lodu, żeby się ratować? — zasugerował jakoś tak bez przekonania, znowu drapiąc się po głowie. Ale wtedy zorientował się, że właściwie to powinni już przedstawiać.
— To co, znowu ja? — mruknął rozbawiony, w duchu ciesząc się, że przynajmniej pysk mu zdążył odpocząć. Właściwie takie przemawianie przed wszystkimi nie było złe, szło się do tego przyzwyczaić. Lubił, kiedy inni go słuchali. Może niekoniecznie pasowała mu forma tego mówienia, bo naprawdę musiał się wysilić, żeby to ładnie przedstawić – a to wcale nie było takie proste – ale im więcej mówił, tym było łatwiej. Poklepał lekko Hissetha po barku. — Możesz być potworem — rzucił do młodego, widząc, jak bardzo mu na tym zależało... z jakiegoś powodu, Blysigr nie wnikał z jakiego. Odchrząknął i uniósł łapę, czekając aż Strażnik Gwiazd go wywoła. — Smoki pozostawały uwięzione w dolinie, a z każdym dniem coraz trudniej było im wyżywić wszystkich. Zwierzyny było coraz mniej, tak samo jak roślin, ale część smoków wciąż uparcie odmawiała znalezienia rozwiązania. Wszyscy robili się coraz słabsi, jednak im bardziej ściana zaczynała topnieć, tym większą kontrolę odzyskiwały uwięzione stwory. Ich głosy zaczynały docierać do wierzących smoków; mówiły, że smoki otrzymały od bogów lodowe i zimne zionięcia, które miały powstrzymać topnienie ściany i uratować wszystkich. Ci, którzy czekali na uwolnienie bogów uwierzyli od razu i zaczęli namawiać pozostałych do tego, by spełniły oczekiwania bogów. Nie widząc innego rozwiązania i z osłabionymi ciałami i umysłami od braku jedzenia, część z nich zaczęła przekonywać się do pomysłu... a wtedy głosy bogów dosięgnęły też tych, którzy wciąż odmawiali pomocy. I wtedy już nikt nie potrafił się sprzeciwić, bo wszystkim wydawało się, że mają do czynienia z bogami. Kiedy wszystkie smoki zebrały się, by spełnić plan uwięzionych istot i zionęły w lodową ścianę, ta szybko zaczęła topnieć, jeszcze bardziej zalewając krainę i mocząc futra smoków. Nim ci zdążyli się zorientować, ze ściany uwalniały się pierwsze potwory, bo tym właśnie byli ci rzekomi bogowie. Wygłodniałe po księżycach spędzonych w uwięzieniu, rzuciły się w kierunku osłabionych smoków.
I kiedy skończył, odsunął się, by pozwolić Hissethowi udawać jednego z potworów.
Poranna Rosa Vaerena Hisseth Następny Kolec Rubinowy Kolec Czysty Kolec






























