OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Seraficzna czuła zaborczość Chmurnego i przestało jej się to podobać. Miała wrażenie, że partner wpadł w jakąś niekontrolowaną gwałtowność i cała namiętność stała się jakąś inwazją, która dodawała jej żalu niż radości. Wizja Charyzmatycznego rozwiała się. Seraficzna przeklęła w duchu powrót do rzeczywistości. Zamknęła oczy. Więc dała się posiąść księżycowi, który okazał się zwykłym śmiertelnikiem. Cóż za ironia losu. Tak samo jak to, że śpiewała więc dalej co rusz głaszcząc językiem sklejone futro Chmurnego aż w końcu, gdy oboje się zmęczyli. Choć jej zdawało się, że ma w sobie za dużo siły, której na klątwę niebios na stracili, odsunęła się powoli i delikatnie. Położyła się z błogim westchnieniem na plecach i spojrzała w gwiazdy. Jej lewe skrzydło wciąż leżało na Chmurnym, prawe głaskało zroszoną trawę. Oddawała wierzch swego ciała błogosławieństwu gwiazd, które chyba jej nie kochały.– Jesteśmy jak kwiaty rzucone na wiatr – wyszeptała w natchnieniu, spoglądając mu w oczu. – Kiedy wzejdziemy? Wiosną.
Płatki różowe tańczą w płatkach śniegu i modlą się swą kruchością.
Jesteśmy jak złoto płynące w górę rzeki. Żyjemy wolności blaskiem
Przetrwamy płynąc z prądem do fal, by zgubić się samotnością.
Jesteśmy jak kwiaty rzucone na wiatr. Kiedy wzejdziemy? Wiosną.
Lecz czy możemy skoczyć pod prąd, jak ryby w potokach odwagą?
Czy przeżyjemy strach, ból i złość, wpadając w paszczę niedźwiedzią?
Czy jeden z nas znajdzie źródło tam, gdzie nie chełpimy się wstydem?
I czy umrzemy samotni na wznak? Czy poczujemy wiecznością?
Jesteśmy jak kwiaty rzucone na wiatr – nie obdarzeni Miłością.
Kiedy wzejdziemy, pytamy łez, a one szepczą – wiosną.
Po czym zamilkła na chwilę, a następnie obudziła się jak z jakiegoś żywiołowego snu i skoczyła na równe nogi. Czy nie przyszedł czas na nią...?