Znaleziono 55 wyników

autor: Rhaegranthur
17 sty 2018, 16:48
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Szczelina w dolinie
Odpowiedzi: 112
Odsłony: 12347

Obserwował wśród stukotu młodych łapek poczynania swojego syna i musiał przyznać, że całkiem nieźle sobie radził. Uparciuch przez to, że chciał być niezależny całkiem szybko łapał. Najgorszy moment miał jednak dopiero nadejść... Rhae nie spodziewał się zobaczyć pogodnego wyrazu pyska u Tiala. Co to miało być? Jakiś podstęp?! Za chwilę znów pewnie chciał mu się rzucić na wąsy... Czemu serce zabiło mu mocniej. Chciałby klasnąć w łapy, ale zamarł dumając co miałby teraz zrobić. Odchrząknął i skinął łbem.
-Dobrze mały, teraz wróć do mnie.– i w sumie wiele więcej nie potrafił wykrztusić. Już wystarczająco dziwnie się czuł. Poklepał miejsce przed sobą dając mu znać by przybiegł do niego.
-Tym razem machnij co jakiś czas skrzydłami by zabrać więcej pędu. Widziałem jak czasem smoki tak robią.– dodał i pokazał mu na sobie o co chodzi. Przednie łapy udawały skrzydła... czy więcej trzeba było dodawać?
-Musisz mnie okrążyć.– tu znów pokazał o co mu chodzi.
-Następnie skrzydła ciasno do siebie i głowa nisko.– stanął w pozycji po czym klepnął miejsce obok siebie i wskazał kamień przy którym stał młody. Miał więc wypróbować dwie metody szybkiego biegu i zakręcić... Ciekawe co mu z tego wyjdzie...
autor: Rhaegranthur
17 sty 2018, 16:38
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Samotna Skała
Odpowiedzi: 544
Odsłony: 71544

Przylazł pod samotną skałę bo była całkiem niedaleko jego dotychczasowego domostwa. W jakim jednak celu się tu pojawił? Musiał wezwać na pomoc jakiegoś uzdrowiciela a to miejsce aktualnie było całkiem nieźle nasłonecznione i osłonięte od wiatru. Dzięki temu medyk będzie mógł na spokojnie obejrzeć sobie jego ślepia i ocenić jak bardzo źle było. Może to przez młodego? Jakoś się Rhae bardziej markotny zrobił odkąd ten odszedł do Wody. Cieszył się wolnością, ale jednocześnie czegoś mu brakowało. Osłabienie go złapało i tyle. Westchnął ciężko czując jak swędzenie ślepi nabiera na sile. Na lewe oko jeszcze coś widział, ale prawe piekło tak że wolał go nie otwierać. Koniec tego... musiał zrobić z tym porządek. Uniósł łeb i ryknął głośno w kierunku terenów Ziemi i Wody. Ciekawe skąd przyjdzie do niego medyk... zgłoszenie było jednoznacznie – potrzebuję pomocy. Głos miał na tyle obcy, że być może smok który go usłyszy zrozumie że nie chodzi o pomoc dla innego stada. Chociaż skąd on tam mógł to niby wiedzieć. Westchnął ciężko i czekał z przymkniętymi ślepiami.
autor: Rhaegranthur
17 sty 2018, 16:30
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Wzgórze Świetlików
Odpowiedzi: 480
Odsłony: 61970

Siedział sobie grzecznie w krzakach i czekał na samicę. Szczerze mówiąc jeszcze nigdy sam nie musiał się chować, zawsze to ktoś chował się przed nim. Ktoś miał na myśli jakąś młódkę za barierą. Siedział więc aż nie zobaczył, że Zaranna niebezpiecznie zbliża się do jego schronienia. Nie mogła go chyba poczuć aż tak szybko... przecież tak bardzo upaćkał się całym tym brudem. Zamrugał czując jej łapę na grzywie po czym kiedy ona zanosiła się śmiechem, on położył łapy na polikach i padł na plecy wiercąc się teraz niemiłosiernie i krzycząc.
-Ależ to niemożliwe byś tak szybko mnie znalazła!– powstał jednak w miarę szybko i stanął u jej boku. Uśmiechnął się udając wzruszonego i otarł niewidzialną łzę spod oka.
-Mówisz więc, że nie jestem totalnie stracony?– opuścił łapę i słuchał swej nauczycielki. Bądź co bądź była to nauka.
Wpatrywał się rozbawiony w jej ślepia gdy tak wodziła łapą po jego pysku. Siedział nieruchomo pozwalając jej się pobawić jego kosztem bo ważne było co innego. Smoczyca promieniała, a to samiec zawsze cenił najbardziej. Jeśli więc umorusanie się całkowicie w błocie niczym pisklak miało dać taki skutek, to zrobi to ponownie. Czując szturchnięcie w nos zaśmiał się i zgarnął większość brudu za jednym razem machnięciem własną łapą.
-Jestem żylasty i bardzo twardy, nie wiem czy dałabyś radę po tym jak już byś mnie capnęła.– wyszczerzył kły i ruszył powoli za nią. Jego chód sprawiał, że ciało wyglądało jakby wiło się nieznacznie. Pewnie w wysokiej trawie czy w wodzie faktycznie wyglądałby jak wąż z rogami i psim pyskiem.
-Tak proszę pani.– powiedział i teatralnie schylił się tak bardzo, że niemal czołem dotknął ziemi. Zabawna samica. Uśmiechał się spod wąsów patrząc jak kołysze zadkiem odchodząc od niego w kierunku drzew.
Nie pochwycił już jednak jej spojrzenia bo kiedy ona odwróciła się do niego... on już zaczął rozglądać się za czymś do ulepszenia kamuflażu.
Błoto nadal mogło się przydać więc postanowił nałożyć je znów na łuski. Dzięki temu stawały się one bardziej matowe. Nie odbijały tak słońca jak zwykle i nie połyskiwały to już coś. Starannie rozprowadził ziemię po ogonie, brzuchu, bokach z plecami było problematycznie ale po stęknięciu również sobie poradził. Błoto przy okazji zatrzymywało jego zapach, drugi plus. Teraz przyszedł czas na przystrojenie się czymś co pomoże mu zniknąć... rozejrzał się po okolicy w jego oko wpadł drobny krzew przed granicą lasu. Mógłby go jakoś wykorzystać. Zebrał nieco lichej trawy oraz gałązek z krzewu. Nie używał tym razem błota ale maddary... Zaranna mówiła coś, że ją też można wykorzystywać. Przytwierdził więc gałązki tam gdzie chciał nie martwią się, że odpadną. Poroże, grzbiet, łopatki, uda... te części ciała otrzymały swoje gałązki i trawę. Zrobił kilka kroków badając czy przypadkiem całość się nie rozleci ale trzymała się całkiem nieźle. Podszedł do krzewu i zwinął się w kłębek, bardzo duży kłębek przypominający zwiniętego węża... jedynie szyja i łeb znajdowały się poza zwojami cielska by mógł obserwować i słuchać okolice. Zmrużył ślepia by i one nie odbijały od siebie światła, zwolnił oddech... Uspokoił się i leżał teraz cicho obok krzewu będąc chyba całkiem dobrze zakamuflowanym. Wybrał lepsze miejsce bo wiatr tu nie wiał zbyt mocno. Po drugie uprzednio pokrywając swoje łapy maddarą mógł zabrać się za kamuflowanie miejsca z którego brał ziemię. Jak mówiła Zaranna, uklepał je nieco i posypał trawą by nie było widać ani czuć, że jakiś smok tu buszował. Tak przygotowany mógł wysłać wiadomość do łowczyni.
autor: Rhaegranthur
17 sty 2018, 16:00
Forum: Cmentarz
Temat: Kurhan Pamięci
Odpowiedzi: 496
Odsłony: 73996

Czy dało się opisać jednym słowem co czuł ojciec kiedy jego potomstwo tak lekko przyjmowało rozłąkę? Mimo iż momentami czuł się jakby miał kulę u łapy to jednak... czuł się za tą kulę odpowiedzialny w pewnym stopniu. Pragnął tą kulę taszczyć za sobą do momentu aż sama nie postanowi się odturlać gdzieś w siną dal. Westchnął ciężko obserwując Tialdreitha, jak bardzo pochłonęły go te martwe runy na kamieniu. Imiona poległych smoków, hmph?
Zignorował komentarz o ssakach i dopiero następne słowa samca wyrwały go z zadumy. Matowy wzrok pozbawiony teraz zwyczajowego blasku spojrzał na przywódcę Wody.
-Mówiłem już, że jest niezbyt ogarnięty.– rzucił i uśmiechnął się jakby sprawa którą miał załatwić była błahostką. Zgrywał silnego, że wcale nie zależało mu na malcu o którego dbał na swój sposób odkąd się wykluł.
Cała operacja faktycznie była niezwykle łatwa... Tial już teraz chciał się uczyć o Nurta, a dopiero co go poznał. Rhae dość teatralnie przewrócił ślepiami. Wielkie mi co... każdy głupi zna się na słowie pisanym. Pomyślał choć prawda była oczywiście zupełnie inna. Nie znał się na tym bo tego nie potrzebował do przeżycia... musiał być czujny i silny, nie oczytany. Zacisnął lekko zęby i machnął ogonem obracając długie cielsko w miejscu.
-Żegnajcie.– wyrzucił w końcu z siebie. Nie chciał ckliwych pożegnań... chciał po prostu jak najszybciej stamtąd odejść z uniesionym łbem. Ciężar który opadł mu na serce ciążył chyba i w łapach... ale samiec mimo tego ruszył przed siebie.

/jeśli nikt go nie zatrzymuje to zt
autor: Rhaegranthur
17 sty 2018, 15:49
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Dolina Rozpaczy
Odpowiedzi: 556
Odsłony: 81963

Nie wiedząc o czym myślała po prostu zerkał na nią z szacunkiem zmieszanym z zaciekawieniem. Uderzenie serca, machnięcie skrzydłem kolibra... tyle trwało dziwne uczucie które się w nim obudziło kiedy wejrzał w ślepia starszej. Coś mówiło, że ją znał, coś chciało by ją rozpoznał i objął niestety jednak odczucie zniknęło równie szybko jak się pojawiło pozostawiając zwyczajną ciekawość i pustkę.
Gdyby tylko Chłodny, jego dusza mogła choć na chwilę ocknąć się by rozpoznać córkę... pewnie łza pojawiłaby się w oku młodego samca. Bogowie jednak zadbali o to by Łza Matki trafiła do nowego ciała, czysta... bez wspomnień z poprzedniego życia. Nieświadom tego Rhaegranthur, stworzony z duszy Chłodnego Obrońcy stał teraz zapoznając się z zupełnie obcą mu smoczycą.
Skinął łbem w odpowiedzi
-Zgadza się, rozmawiałem z Gonitwą Myśli która to po ciężkich negocjacjach zgodziła się na moje skromne polowania. Trzeci kamień szlachetny trafiać ma do waszego skarbca. Niestety jednak ostatnio nie mam szczęścia do błyskotek.– uśmiechnął się łagodnie i podszedł bliżej by siąść naprzeciw smoczycy. Krótkie łapy miały zdecydowanie za dużo cielska do utrzymania na ziemi.
-Veles.– jego oczy błysnęły. Słyszał już gdzieś to imię... tylko gdzie? Zacząłby grzebać w swojej pamięci jednak towarzyszka czekała na jego odpowiedź.
-Me imię brzmi Rhaegranthur. Nie musisz wypowiadać całości, zauważyłem już, że tutejsze smoki mają z tym lekki problem.– zaśmiał się wzbudzając drżenie swoich pokaźnych wąsisk.
-Wyglądasz na niezwykle wiekową smoczycę za pozwoleniem, winszuję.– rzucił znów schylając łba, nie spuszczał jej jednak z dwukolorowych ślepi.
-Smoki z moich stron nie osiągają takiego wieku.– dodał nie wspominając jednak o swoim dziadku. On jednak był dobrze wyszkolony... potrafił sobie poradzić w kryzysowych sytuacjach.
autor: Rhaegranthur
16 sty 2018, 0:57
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Wydrążony pień
Odpowiedzi: 446
Odsłony: 69594

Siedział i siedział, prawie zaczął przysypiać z tego wszystkiego jednak w końcu pojawił się oto jego wybawca. Wstał do siadu z leżenia i uśmiechnął się przyjacielsko susząc zębiska.
-A co już ci się znudził mój syn? Mówiłem, że ma lekkie problemy z głową, ale poza tym jest całkiem sprawny. Zwrotów nie przyjmuję.– rzucił żartobliwie chociaż w duszy miał nadzieję, że właśnie wpadnie tu razem z Tialem. Tylko po co... samczyk i tak za nim nie przepadał. To chyba lepiej że był sam. Westchnął nadal udając, że wszystko jest ok.
-Tak chodzi o jedzenie, dzięki ci raz jeszcze. Mam nadzieję, że kiedyś będę mógł ci się jakoś odwdzięczyć.– powiedział już nieco poważniej i zatopił zębiska w 4/4 mięsa. Świeże mięso było wyborne, dawno takiego nie jadł. Oblizał każdą kosteczkę i wyssał cały szpik. Najlepsze czyli wątrobę zostawił sobie na koniec. Po posiłku skinął samcowi głową.
-Dzięki Nurcie. Mam nadzieję, że do rychłego zobaczenia!– zakrzyknął i jakby nigdy nic zaczął się oddalać. Bezstresowy smok! Przynajmniej takiego właśnie zgrywał.

/zt
autor: Rhaegranthur
15 sty 2018, 21:46
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Wydrążony pień
Odpowiedzi: 446
Odsłony: 69594

Przylazł do przypadkowego miejsca w przypadkowym lesie bo miejsce szczerze mówiąc nie miało znaczenia. I tak było mu zimno i jakoś tak pusto... przyzwyczaił się, że obok niego biegał jakiś irytujący smród, a teraz? Teraz było jakoś pusto i cicho. Zacisnął kły i potrząsnął łbem. Będzie dobrze, przecież w końcu był wolny jak chciał.
Uniósł łeb i ryknął tym razem wiedząc iż potrzebuje przywódcy Wody. On był łowcą i miał mięso.. może nie powinien ograbiać kogoś kto wziął jego syna, ale samotnik nie miał zbyt dużego wyboru. Na polowaniach jakoś nie miał szczęścia i tyle.
Westchnął ciężko i czekał.
autor: Rhaegranthur
11 sty 2018, 16:41
Forum: Cmentarz
Temat: Kurhan Pamięci
Odpowiedzi: 496
Odsłony: 73996

Nie przejmował się tym, że jego pierworodny był całkowicie pochłonięty otoczeniem. Jakoś nie zastanowił się nad sensem spotkania w tym miejscu. Ot grobowiec smoków, chyba... nie wnikał.
-Pochodzę daleko z zachodu gdzie razem łączą się olbrzymie rzeki i wpadają do morza które chyba znacie. Rzeki dawały nam mnóstwo pożywienia i ułatwiały ucieczki przed równinnymi. Tam jest wielu takich jak ja. Mój syn z kolei wykuł się już tu chociaż samica złożyła go za północną granicą.– powiedział zdawkowym tonem. Nie przepadał za opowiadaniem o tym co jest za barierą. Smoki tu nie powinny o tym wiedzieć i zaprzątać sobie głowy. Wolne stada były spokojne mimo tak wielu różnych smoków i zdecydowanie bardziej podobało mu się tu niż tam. Skoro jednak przywódca, smok decyzyjny w ich sprawie miał się zgodzić na przyjęcie Tiala to proszę bardzo... niech weźmie część informacji dla siebie.
Słysząc jakby nie patrzeć dość współczującą wypowiedź samca, Rhae uśmiechnął się pod nosem.
-Z dwojga złego dobrze, że nie jesteśmy ssakami, wtedy młode nie miałyby żadnych szans.– rzucił niby żartobliwie niby poważnie.
-Taaaaak wie.– pokiwał szybko głową i poklepał Tiala po łbie. Poza tym po cóż miał pytać młodego o zdanie. Gdyby młodzi mogli decydować pewnie ciągle leżeliby z brzuchami do góry nogami.
Nos go jednak nie mylił. Na wspólnych terenach nieco już czasu spędził i rzeczywiście Woda czuł na nich najmniej. Mogło to oznaczać, że nie chcieli się pokazywać ale równie dobrze mogli przecież być mało liczni. Poza tym czuł wilgotne prądy płynące z zachodu... tam na pewno musiało być morze lub rzeki. No i sama nazwa stada chyba coś sugerowała.
-Mmmmh, nigdzie się nie wybieram. Zostanę w swojej grocie na terenach wspólnych. Wolałbym po prostu by pachniał twoim stadem, nie mną... to będzie dla niego lepsze.– westchnął i spojrzał na małego który w końcu się odezwał całkowicie chyba nie wiedząc co się dzieje.
-To grobowiec smoków które zamieszkiwały te ziemie... chyba... w każdym razie ten smok cię zabierze do nowego domu. To twój... wujek rozumiesz Tialdreith?– powiedział poważnie.
autor: Rhaegranthur
11 sty 2018, 16:24
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Wzgórze Świetlików
Odpowiedzi: 480
Odsłony: 61970

Kusiło go nawet by dołączyć do stada swojego dziada, ale szczerze mówiąc średnio chciał należeć do jakiegokolwiek. Jeśli już kiedyś skończy w którymś stadzie to zapewne przez przypadek. Lubił samotność i poczucie wolność, brak jakichś przymusowych spotkań czy liczenie się ze zdaniem innych. Taki już z niego był wolny strzelec. Uśmiechnął się jednak wyrozumiale i skinął jej łbem.
-W sumie coś w tym jest... chociaż na szczęście jeszcze nikt nie wparował mi do groty. Poza jednym pisklakiem jakby się nad tym zastanowić. Malec z Ziemi ale nie chciał się przedstawić.– westchnął drapiąc się w zadumie po brodzie. Skoro pisklę było w stanie go wyczuć to znaczy, że faktycznie miał szczęście.
-Ale jeśli nie uklepię piachu łapami to ten się rozleci chyba, że... sugerujesz użycie maddary.– dodał powoli jakby właśnie coś odkrywał. Po tym jednak umilkł by dalej słuchać samiczki.
-No proszę trafiłem na naprawdę mądrego, a w dodatku pięknego łowcę.– wyszczerzył zęby zbliżając swój pysk do pyska Zarannej. Żarty żartami, ale faktycznie nie pomyślał by nałożyć na łapy błoto by zakamuflowało to jego zapach, a potem dopiero przesypać ziemię. Roślinność też faktycznie miała na tyle mocny zapach, że mogłaby pomóc w ukryciu smoka. O nią jednak ciężko w kanionie i w dodatku podczas pory Białej Ziemi. Zadumał się na moment choć po jego pysku nie było tego widać. Mógłby jednak przynieść nieco gałęzi z lasu i ubrudzić je ciemnym błotem z kanionu, nie rzucałyby się tak w oczy. No i sugestia łowczyni na temat rusztowania. Może jakaś klapa zakrywająca wejście zamiast tego kamulca. Uśmiechnął się lekko.
-Wspaniałe pomysły na kamuflowanie wejścia do leża.– skinął głową odsuwając się znów na dawną odległość.
Och pierwsze ćwiczenie pod okiem młodej nauczycielki! Uśmiech prawie nie opuszczał jego pyska, patrzył na jej kołyszący się zadek półprzymkniętymi ślepiami dopóki ta nie zniknęła między drzewami. Dopiero wtedy otrząsnął głowę i westchnął.
-No to do roboty.– rzucił do syna i rozejrzał się co miał wokół siebie. Wzgórze pokrywało mnóstwo mokrej i mizernej trawy, pod nią jednak była ziemia. Dobrze, że nie było ostatnio przymrozków. Długie cielsko Rhae potrzebowało jednak całkiem sporo pracy. Westchnął ciężko marszcząc brwi i zaczął rozdrapywać wilgotną ziemię. Zrobił wokół siebie całej spory bałagan... Rozorana ziemia pozwoliła mu jednak rzucić się na nią i zacząć tarzać. Czuł się... trochę głupio. Tarzał się jednak dokładnie tak by pokryć całe plecy, brzuch i kończyny w ziemi. Następnie ujął ziemię w łapska i wysmarował nią pysk i grzywę.
-Na bogów wolę nie wiedzieć jak wyglądam.– burknął tym razem do siebie. Po umazaniu się w ziemi zaczął wyrywać kępki rzadkiej trawy i przylepiać do siebie. Nieco czasu to zajęło, ale w końcu wyglądał jak jakiś potwór z bagien. Nawet nie było czuć jego zapachu, ale to co zrobił z okolicą... zgroza. Mimo tego dumnie zszedł ze wzgórza, znalazł nieco większą kupkę traw i padł na ziemię. Dokładnie się na niej rozpłaszczył i czekał. Uprzednio tylko upewnił się, że wiatr nie wieje z jego kierunku...
~Możesz zacząć.~ jego głos w formie mentalnej dało się poczuć niemal w samej piersi. Był niski i wibrujący. A może celowo taki był?
autor: Rhaegranthur
07 sty 2018, 19:42
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Wzgórze Świetlików
Odpowiedzi: 480
Odsłony: 61970

Słowo konsekwencja nie pasowałoby do jego próby podrywu, więc zostańmy przy niespodziance! Brzmiało to o wiele lepiej no i samiczka była rozbawiona, a o to przecież mu chodziło. Uśmiech smoczycy był cenniejszy niż każdy kamień znaleziony na polowaniu. I wcale nie żartował, kiedyś prawie przez jedną zbankrutował bo oddawał jej tyle złota. To znaczy kamieni... na tych ziemiach to kamienie były cenniejsze.
-Czy to zaproszenie?– wyszczerzył kły patrząc w jej złociste ślepia. Z chęcią wpadłoby do jej groty albo poprowadził Zaranną do swojej. Był tylko jeden problem z Ziemią... nie miała za wiele terenów wodnych no i wszędzie czuł silną woń jej stada. Czyżby Ziemia nie cierpiała przypadkiem na znaczny przyrost naturalny?
Słysząc, że jednak dostanie lekcje kamuflażu machnął długaśnym ogonem po ziemi i siadł na zadku przed Zaranną.
-Dziękuje ci huncwocie.– rzucił puszczając jej w tym samym czasie oko. Jakoś jej dzika jakby lesista natura pasowała mu do tego określenia.
-Umiem, znam wszystkie umiejętności smocze poza właśnie kamuflażem.– westchnął.
-Hmm moje leże znajduje się na terenach wspólnych smoków więc starałem się jak najlepiej ukryć wejście. W kanionie nie ma najwięcej materiałów więc zebrałem okoliczne gałązki z suchych krzaków, pędzące przez kanion krzewinki pchane przez wiatr... jest tam też trochę kamieni. W sumie to dumałem czy by nie przywalić po prostu wejścia jakimś wielkim głazem. Zapach było mi gorzej zakryć bo w kanionie ciągle wieje wiatr i wszystko rozprasza. Zawsze staram się nacierać wejście ziemią jakąś znajduję nieopodal. Wysypuję ją przed wejściem i mieszam z ziemią tam już obecną by nie było widać, że coś zostało świeżo zmienione, ale i by zapach był neutralny. Oddaję mocz z dala od leża. W pierwszej kolejności więc zakryłem samo wejście by nikt niepożądany go nie zobaczył.
autor: Rhaegranthur
07 sty 2018, 19:25
Forum: Cmentarz
Temat: Kurhan Pamięci
Odpowiedzi: 496
Odsłony: 73996

Czekał cierpliwie chociaż szczerze mówiąc nieco zaczynało mu się już nudzić. Jeśli nuda trwała zbyt długo zaczynał czuć senność, a jak każdy senny smok wkrótce zaczął pochrapywać. Wyglądał dość zabawnie i mało niebezpiecznie. Ot siedział sobie długaśny smok i spał nie zwracając wcale uwagi na swojego potomka. Pierwszy rzut oka mógł być jednak mylący... Rhae bowiem trwał w półśnie i najmniejszy trzask obudziłby go do pełni gotowości. Był trochę za barierą więc raczej kolacją dla nikogo stać się nie chciał.
Dlatego też gdy przywódca wylądował na ziemi otworzył swoje dwukolorowe ślepia i spojrzał na nadchodzącego samca. Uśmiech pojawił się pod wąsem gdy został przywitany zdawkowym słowem, nie groźnym warkotem.
-Witaj.– pochylił lekko łeb choć nie spuszczał obcego z oka. Taki już był... nigdy nie wolno było odwrócić wzroku od innego smoka.
-Owszem i niezwykle cieszę się iż czuję przed sobą smoka odpowiedzialnego za opiekę nad tym stadem.– zaczął spokojnym nawet całkiem przyjacielskim tonem. Co do zapachu to faktycznie czuł siłę bijącą z Nurta. Nie taką jaką odznaczają się wojownicy, ale po prostu... przywódcy. W dodatku te ozdoby dyndające mu z rogów. To trofea czy nagrody od samic? Dobra, nie czas myśleć o tym! Wyciągnął łapę i bezceremonialnie zagarnął przed siebie Tiala. Postawił pisklę tuż przed Nurtem.
-Oto mój syn Tialdreith, moje imię zaś brzmi Rhaegranthur. Pochodzę zza bezpiecznej bariery którą roztoczyli nad wami ponoć sami bogowie. Sprawa dotyczy mojego syna. Nie jest to prośba łatwa dla ojca, ale czy byłbyś w stanie przyjąć go pod skrzydła ochronne waszego stada Wody? Mieszkacie chyba blisko wszelkich wód i morza, a to wymarzone tereny dla takich jak my. Chciałbym by ten szkrab był... – zawahał się na moment. Zależało mu na bezpieczeństwu syna, ale też tak otwarte okazywanie uczuć okazało się być dla niego nieco kłopotliwe. On miał być tym luzackim, nie przejmującym się nim tatkiem, a nie odpowiedzialnym ojcem. Odchrząknął w łapę i kontynuował.
-Potrzeba mu terenów na których może czuć się jak w domu... w sumie to lepiej niż w domu jakby tak dokładnie się nad tym zastanowić.– zmarszczył brwi przywołując w pamięci noce gdy musieli z rodziną uciekać przed równinnymi bądź ludźmi. Niezbyt to było ciekawe.
-Jest leniwy i pyskaty, ale jeśli pokażesz mu Wodę myślę że powinien się zmienić.– uśmiechnął się nieco zakłopotany jakby faktycznie miał ze 20 księżyców nie prawie 50.
autor: Rhaegranthur
05 sty 2018, 19:16
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Dolina Rozpaczy
Odpowiedzi: 556
Odsłony: 81963

Wyszedł ze swojego całkiem prywatnego i przytulnego legowiska by rozprostować kości. Tym wyjątkowym razem zostawił jednak swojego pierworodnego samemu sobie. Nie miał w zwyczaju spuszczać z niego oka, ale nagle zapragnął znów być sam. Chociaż przez chwilę. Może wina leżała po stronie jego syna który jednoznacznie dawał mu do zrozumienia, że go nie lubi. Rhae wiedział, że ojcem roku nie jest ale gdyby mógł pewnie zerwałby gwiazdę z nieba dla tego małego niewdzięcznika.
Szedł więc doliną rozglądając się leniwie na boki, ale to co przykuło jego uwagę wcale nie leżało poza granicą jego wzroku. Siedziała wprost przed nim, daleko... ale siedziała smoczyca. Przekręcił łeb na bok aż wąsy mu zafalowały. Dość nietypowe miejsce jak na odpoczynek. Zaczekał chwilę aż wiatr pędzący doliną przyniesie do jego nozdrzy zapach nieznajomej. Starszy smok, Ziemia... Nie miał w zwyczaju zaczepiać starszych chyba, że był nim jego dziadek kiedy był jeszcze malutkim pisklęciem. Uwielbiał jego opowieści... ale teraz? Starsi lubili narzekać na swoje kości, a on był na tyle dobrze wychowany, że mimo znudzenia i opadających powiek – słuchałby ich. Zaryzykować czy uciec?
Ruszył jednak przed siebie aż nie znalazł się na granicy słyszalności samicy. Z pewnością zorientowała się, że krótkołapy samiec szedł w jej kierunku. Zwolnił wtedy czekając na ruch samicy. Nastroszona sierść jasno powie, że nie chce go tu i tak dalej.
-Pachniesz jak smoki które pozwoliły mi polować na waszych ziemiach pani.– zagaił pierwszy i pochylił łeb w geście szacunku dla starszego smoka.
autor: Rhaegranthur
05 sty 2018, 18:29
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Wzgórze Świetlików
Odpowiedzi: 480
Odsłony: 61970

-Taaa...– zaczął w odpowiedzi na jej słowa i uśmiechnął się szczerząc zęby.
-Bywało lepiej, ale na niespodzianki nic się nie poradzi.– wzruszył barkami i podszedł powoli do samicy.
-Chociaż jeśli taka niespodzianka miałaby codziennie wyłaniać się przede mną zza pagórka to nie mam nic przeciwko.– dodał uśmiechając się już o wiele bardziej szarmancko. Słabość do płci pięknej kiedyś go zabije... tylko ciekawe jak. Może zęby w gardle?
-Tialdreith to mój syn. Mało rozmowny ale może i lepiej.– zerknął za siebie by sprawdzić czy młody dalej siedział tam gdzie miał. Wystarczy chwila nie uwagi i już będzie robił co chciał. Z pewnością nie poszedł w ślady ojca. To pewnie wina jego zajadłej matki zza bariery. Wrócił jednak wzrokiem do samicy.
-Hmm czy ja dobrze kojarzę, że jesteś łowcą?– uśmiech prawie nie schodził z jego pyska.
-Bo tak się składa, że znów takowego szukam. Ciężko jest samotnemu ojcu zajmować się synem a przy okazji być czujnym na niebezpieczeństwa... w dodatku nie potrafię nawet odpowiednio zakamuflować mojej groty bądź zapachu mego i mojego synka.– westchnął niemal teatralnie i przyłożył wierzch łapy do czoła. Trwał chwilę w tej pozycji po czym opuścił łapę i otarł się o przednią kończynę Zarannej.
-Może tak wspaniała łowczyni jak ty mogłaby nam pomóc, hm? Jesteś naszą ostatnią nadzieją.– rzucił półgłosem, poważnie.
autor: Rhaegranthur
05 sty 2018, 18:11
Forum: Cmentarz
Temat: Kurhan Pamięci
Odpowiedzi: 496
Odsłony: 73996

Ciężko było upakować tego małego uparciucha na plecy, albo też ciągnąc obok siebie. Nie wiedzieć czemu, ale chyba nie przepadał za własnym ojcem. I czemu?! Przecież mając do wyboru porzucenie jajka, a zaopiekowanie się nim wybrał to drugie. Może powinien mu kiedyś powiedzieć, że groziło mu pożarcie przez matkę? Ech lepiej nie... pewnie wtedy usłyszy jak bardzo wolałby taką wersję niż teraz mieszkanie z tatą. Zmarszczył brwi obserwując nagrobki obcych mu smoków. Nie było jednak wyjścia, musiał oddać Tiala komuś pod opiekę. Jeden nie potrafiący o siebie zadbać dorosły na ziemiach wspólnych stanowczo wystarczy. Jedyny samotnik na całych wolnych terenach.
-Nie ociągaj się Tial.– rzucił do syna. W sumie nie miał czym się martwić... młodzik pewnie podskoczy do góry z radości kiedy się dowie, że trafi do stada po opiekę innych smoków niż Rhae. Samiec uniósł pysk i ryknął donośnie w stronę jak mu się zdawało terenów Wody. Czemu nie Ziemi skoro stamtąd pochodził jego ojciec? Tę tajemnicę zatrzyma już jednak dla siebie. Wzywał pomocy, wzywał alfę stada nawet z ochroną jeśli tego potrzebował.
Oby tylko przyjął Tiala nie robiąc problemów... zerknął z góry na pysk synka.
autor: Rhaegranthur
30 gru 2017, 13:06
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Wzgórze Świetlików
Odpowiedzi: 480
Odsłony: 61970

Przylazł na wzgórze razem ze swoim synem. Nie mógł go bowiem spuszczać z oka... Posadził go w jednym miejscu i wskazał niebo. Nie chodziło o świetliki bo tych o tej porze roku już nie było... ale za chwilę na niebie miały pojawić się pierwsze gwiazdy. Rhae chciał by Tial mógł je sobie dokładnie obejrzeć zwłaszcza tu na wysoko położonym terenie.
Nie spodziewał się, że przyjdzie mu powitać pewną nieznajomą która również postanowiła tu przyjść. Z dwojga złego bardzo dobrze będzie się składało. Od jakiegoś czasu szukał łowcy z ziemi Wody lub Ziemi by mogli mu pomóc w pewnej kwestii... odkąd jego syn brutalnie odkrył jego kryjówkę, zrozumiał że musi podszkolić się w umiejętności kamuflażu. Nie pozwoli by smrodek następnym razem znów go zobaczył. A dopóki nie znajdą się pod bezpiecznymi skrzydłami któregoś ze stad nie chciał puszczać syna samego. Albo chociaż dopóki nie nauczy się bić czy gadać z sensem...

Wyszukiwanie zaawansowane